Główny Ładowanie Początkowe Jak Shutterstock przeszedł od zera do IPO

Jak Shutterstock przeszedł od zera do IPO

Twój Horoskop Na Jutro

Po lecie słabych IPO technologicznych, spółka giełdowa Pierwsza oferta publiczna Shutterstock w październiku zaskoczyła rynek. Była to pierwsza nowojorska firma technologiczna, która weszła na giełdę od dwóch lat i zebrała 76,5 miliona dolarów – znacznie powyżej oczekiwań – podczas swojego debiutu. Usługa oferuje ponad 20 milionów zdjęć od 35 000 zatwierdzonych dostawców zdjęć i sprzedaje około dwóch zdjęć na sekundę klientom, którzy wykupią subskrypcję za 249 USD miesięcznie. Kapitalizacja rynkowa Shutterstock wynosiła ostatnio ponad 760 milionów dolarów. Ma to wiele wspólnego z seryjnym przedsiębiorcą technologicznym Jonem Oringerem, który założył firmę w 2003 roku z samym pomysłem i aparatem za 800 dolarów. Oringer – który dziś podobno jest właścicielem 57% Shutterstock – rozmawiał z Inc. 's Christine Lagorio na początku tego roku o tym, jak zainicjował firmę bez zewnętrznego finansowania .

Porozmawiajmy o samym początku. Kiedy zacząłeś pracować nad Shutterstockiem?
Zacząłem w 2003 roku, robiąc 100 000 zdjęć – wszystko, co udało mi się znaleźć – w ciągu około sześciu miesięcy. Złapałem Canon Digital Rebel, który kosztował wtedy 800 dolarów. Ograniczyłem obrazy do 30 000 i umieściłem je na stronie internetowej. Musiałem to jakoś zasiać.

karen backfisch-olufsen wikipedia

Czy miałeś pomoc lub inwestycję?
Sam go sfinansowałem. To dlatego, że zacząłem z własnej potrzeby produktu, który nie istniał. Nigdy nie brałem kapitału wysokiego ryzyka dla żadnej z kilkunastu firm, które założyłem, w tym SurfSecret Software, jednego z pierwszych programów blokujących wyskakujące okienka w Internecie. Zawsze szukałem obrazów, a kosztowały 500 dolarów albo musiałem dzwonić do ludzi, żeby uzyskać prawa.

Jak zamieniłeś 30 000 zdjęć w biznes?
Od razu była to firma. Ludzie kupowali moje obrazy. Ponieważ aparaty cyfrowe spadały, a cyfrowe lustrzanki trafiały w ręce zwykłych ludzi, wiedziałem, że w końcu mogą zostać profesjonalnymi fotografami. W tamtym czasie starałem się korzystać ze starego modelu medialnego, próbując zebrać i umieścić jak najwięcej treści oraz kupować zdjęcia od innych fotografów.

Jak to było we wczesnych latach?
Cały model „zdobądź pomysł, wyczerp się i znajdź pieniądze” nigdy nie był taki, jak chciałem to zrobić. Nie chciałem zdobywać pieniędzy z zewnątrz, więc wszystko robiłem sam. To był mój sposób na naukę. Potrzebowałem fotografów, więc zostałem fotografem. Na pierwsze e-maile do obsługi klienta, które nadeszły, sam na nie odpowiedziałem. Zaprogramowałem stronę w Perlu. Wiele z tych doświadczeń od samego początku wciąż wpływa na decyzje, które podejmuję dzisiaj.

Nie jadłem ramenu, ale było blisko. Wydawałem na biznes więcej pieniędzy niż ja sam, ale przynajmniej wydawałem własne pieniądze. Pierwszy stos serwerów został zbudowany w moim mieszkaniu w Gramercy Park [w Nowym Jorku]. Mała sztuczka: zimą nie potrzebujesz już grzejników, jeśli masz około 10 serwerów. Ale kiedy już wysadzali wyłączniki w piwnicy, wiedziałem, że muszę się rozwijać. A wtedy zapotrzebowanie było tak duże, że nie mogłem go spełnić.

Jak sobie z tym poradziłeś?
Wiedziałem, że muszę zaryzykować. Wielka zmiana, która nastąpiła, nastąpiła, gdy zacząłem interesować innych fotografów dodawaniem własnych treści. Przekształciłem moje jedyne konto współtwórcy w cały system przesyłania dla każdego. Otworzyłem więc Shutterstock na cały świat i stworzyłem społeczność współtwórców. Każdy może dać stock photography strzał.

I utknęli w pobliżu?
Od razu płaciliśmy naszym fotografom. Zaczęliśmy od produktu subskrypcyjnego, który mamy do dziś. Pomysł polega na tym, że kupujący może pobrać 25 obrazów dziennie za 249 USD miesięcznie. Sprzedający otrzymuje od 25 centów do kilku dolarów za pobranie, w zależności od rodzaju posiadanego konta. Trik, w jaki to zacząłem, polegał na tym, by postawić się zarówno w sytuacji twórcy treści, jak i kupującego. Niezależnie od tego, jaką firmę tworzysz, musisz dokładnie wiedzieć, co myśli klient.

Czy był moment, w którym nie miałeś pewności, czy Twój model cenowy zadziała?
Wiedziałem, że ten skok może albo wyprowadzić mnie z biznesu, albo stworzyć idealny model rynku. Tego rodzaju model nigdy wcześniej nie powstał. Z jednej strony był to model „wszystko, co możesz zjeść”, a z drugiej strony współtwórcy, którzy musieli otrzymywać wynagrodzenie w odpowiedniej stawce za zdjęcie.

I nigdy nie dostałeś zastrzyku gotówki?
Nie na początku. Ostatecznie przeprowadziliśmy małą rundę [private equity] w 2007 roku. Nie dlatego, że tego potrzebowaliśmy (firma w zasadzie sama finansuje). To był tylko ruch mający na celu równoważenie ryzyka, a ponadto szukałem mądrego inwestora, który pomógłby mi w powiększeniu zespołu zarządzającego i zbudowaniu procesów rozwoju firmy z 40-osobowej do 200-osobowej.

Jakie jest teraz Twoje największe wyzwanie?
Jest parę. Dla mnie osobiście mamy teraz 200 pracowników, a utrzymanie tej samej kultury było szczególnym wyzwaniem. W pewnym momencie nie możesz wchodzić w interakcje z tymi wszystkimi ludźmi i trudno jest utrzymać tę zabawną, hakerską kulturę. Trzeba nieustannie walczyć z biurokracją.

jak wysoka jest Sandra Smith

Co dalej?
Rozwijamy się w wielu różnych kierunkach. Obecnie działamy w 10 językach; odbieramy telefon we wszystkich 10 językach. Tłumaczymy obrazy. Nieustannie poszukujemy problemów dla naszych klientów lub współpracowników. Pracujemy nad nowymi sposobami znajdowania obrazów, których potrzebują. Czy chcesz zdjęcie o wysokim kontraście? Zdjęcie z trzema osobami? Bawimy się wszystkimi tego typu rzeczami. Jesteśmy firmą technologiczną bardziej niż firmą wizerunkową.