Główny Technologia Jack Dorsey właśnie wyjaśnił, dlaczego zakaz Trumpa na Twitterze jest nadzwyczajną porażką przywództwa

Jack Dorsey właśnie wyjaśnił, dlaczego zakaz Trumpa na Twitterze jest nadzwyczajną porażką przywództwa

Twój Horoskop Na Jutro

Twitter został poddany intensywnej kontroli w związku z decyzją o trwałym zakazie korzystania z platformy prezydenta Trumpa. Jak na ironię, krytyka pochodzi zarówno od tych, którzy uważają, że firma posunęła się za daleko, jak i od tych, którzy uważają, że firma zrobiła zbyt mało, zbyt długo.

Odkąd zakaz wszedł w życie, odbyło się wiele rozmów na temat rola mediów społecznościowych w ogóle , a zwłaszcza Twitter, odgrywały rolę we wzmacnianiu wprowadzających w błąd i podburzających treści. Pojawiły się również uzasadnione obawy co do tego, ile władzy dajemy Big Techowi, aby decydować o tym, co stanowi akceptowalną mowę.

Są też tacy, którzy próbowali przedstawić decyzję firmy jako jakąś formę cenzury, nawet zrównując ją z Chinami. Nie popełnij błędu, firma technologiczna zamykająca konto przywódcy politycznego jest dokładnym przeciwieństwem tego, co stałoby się w Chinach.

New York Times opisuje zakulisowa debata wewnątrz firmy, jak radzić sobie z dezinformacją przekazaną przez prezydenta Stanów Zjednoczonych. Raport ten mówi, że Dorsey wcześniej „odmówił usunięcia stanowisk światowych przywódców, ponieważ uważał je za warte opublikowania”.

Tony Robbins córka Jolie Jenkins

Firma podjęła krok polegający na dodaniu etykiet do fałszywych lub wprowadzających w błąd postów dotyczących wyników wyborów. Kiedy to nie rozwiązało problemu, Dorsey w końcu zgodził się, że Trump przekroczył granicę, gdy Twitter tymczasowo zawiesił jego konto z ostrzeżeniem, że dalsze naruszenia spowodują stały zakaz.

W środę Jack Dorsey, dyrektor generalny Twittera, odpowiedział, wyjaśniając, dlaczego Twitter w końcu zdecydował się odłączyć konto Trumpa. W nim wyróżniała się jedna linia:

„Czuję, że zakaz jest naszą porażką w promowaniu zdrowej rozmowy”.

ile lat ma Chaz Dean

Z pewnością można argumentować, że Twitter nie miał innego wyjścia, jak zakazać Trumpa po brutalnych wydarzeniach, które miały miejsce 6 stycznia w Kapitolu i wokół niego. Chociaż może to być prawdą, te 14 słów Dorsey daje potężną lekcję odpowiedzialności.

Twitter może nie odpowiadać za to, co dzieje się na jego platformie, ale z pewnością odpowiada za to. Każdy dobry przywódca to rozumie. Mimo to jego uznanie stoi w jaskrawym kontraście z tym, czego oczekujemy od zbyt wielu przywódców.

Weźmy, dla porównania, różnicę w odpowiedzi prezydenta Trumpa na każde pytanie, czy czuje się odpowiedzialny za coś, co wydarzyło się na jego zegarku. Odpowiedzią prawie zawsze była jakaś wersja „w ogóle nie biorę odpowiedzialności”.

Były to dokładnie te słowa, których użył w marcu ubiegłego roku, gdy zapytano go, czy był odpowiedzialny za opóźnienia w testach, które nękały wczesną reakcję kraju na pandemię. Były również odpowiedzią, gdy zapytano go w zeszłym tygodniu, czy czuł, że jego publiczne wypowiedzi przyczyniły się w jakikolwiek sposób do tego, co się stało.

jak wysoki jest Tyler Hubbard?

– A więc, jeśli przeczytałeś moje przemówienie i wiele osób to zrobiło – zaczął prezydent. „Zostało to przeanalizowane i ludzie uznali, że to, co powiedziałem, jest całkowicie właściwe”.

„Nie biorę żadnej odpowiedzialności” stało się swego rodzaju mottem prezydentury Trumpa. W przeciwieństwie do tego Dorsey przyznawał, że jego firma jest odpowiedzialna, jeśli nie jako bezpośrednia przyczyna przemocy, to za załamanie jej zdolności do „promowania zdrowej rozmowy”.

Platformy mediów społecznościowych nie są neutralne. To jest zgodne z projektem. Są dosłownie zbudowane, aby zapewnić ludziom możliwość tworzenia i udostępniania treści, które platforma następnie wzmacnia na różne sposoby. To wzmocnienie ma na celu karmienie ludzi niemal niekończącym się strumieniem treści, które wzmacniają ich przekonania, pragnienia, pasje lub wartości.

W rezultacie platformy mają ogromny wpływ na rodzaje prowadzonych rozmów. Co ważniejsze, Twitter i inne firmy zajmujące się mediami społecznościowymi mają ogromną moc, aby poruszyć zbiorowe myśli i systemy przekonań swoich użytkowników, na dobre lub na złe. Wszystkie rzeczy, które angażują ludzi i sprawiają, że chcą nadal korzystać z platformy, są właśnie tymi, które niosą ze sobą ryzyko promowania niezdrowej rozmowy.

Gdy platforma się psuje, łatwo jest popełnić błąd u użytkowników. To ominęłoby ważny punkt. To właśnie uważam za najmocniejsze w oświadczeniu Dorseya. Zamiast umieszczać winę gdzie indziej, ponosi odpowiedzialność, jaką Twitter musi zrobić, aby promować zdrowe rozmowy. Twitterowi łatwo byłoby po prostu umyć ręce użytkownikom, którzy nadużyli platformy, ale nie to zrobił Dorsey.

Zamiast tego wziął na siebie odpowiedzialność i wskazał, że firma musi przyjrzeć się wewnętrznie, aby dowiedzieć się, jak nigdy więcej nie znaleźć się w takiej sytuacji. Biorąc pod uwagę, jak wyjątkowe jest to przesłanie, jest to nie tylko potężna lekcja, ale także odświeżający przykład wzięcia odpowiedzialności.