Król Atramentu

Twój Horoskop Na Jutro

Mario Barth pochyla się do przodu w swoim obrotowym krześle, wpatrując się uważnie w biceps zawodnika New York Giants, Davida Diehla. Jego lewa ręka napina skórę mężczyzny, podczas gdy prawa dotyka ją maszyną, która wygląda i brzmi jak wiertło dentystyczne. Ciemny atrament rozprowadza się gęsto i gładko. Niewidoczne, 15 maleńkich igieł wbija się w ciało Diehla z szybkością 12 razy na sekundę. Mniej więcej co pół minuty Barth ściera nadmiar atramentu dużym kawałkiem gazy i rozmazuje na tym obszarze wazelinę. Następnie obraca się w kierunku stołu, owija nowy kawałek gazy wokół lewego małego palca, bierze kroplę wazeliny na palec wskazujący i ponownie atakuje ramię mężczyzny. Trwa to przez pięć godzin, zrób lub zrób kilka krótkich przerw, podczas których Barth sprawdza swój BlackBerry, a Diehl przegląda pracę w dużym lustrze. Kiedy jest po wszystkim, ważący 319 funtów klient jest wyraźnie zadowolony ze swojego nowego tatuażu: kotwica statku otoczona jaskółkami. „Nigdy nie pójdę do nikogo innego”, mówi.

Bez względu na to, jak przeczuwasz się na temat tatuaży, trudno jest obserwować ten proces bez poruszenia sztuki. Tatuaż odręczny – to znaczy narysowany bez szablonów – jest jak nagranie jazzowe na żywo, zachowując improwizowane triumfy artysty i nieuniknione kompromisy. Barth opisuje rzemiosło jako porywające duchowo. „To prawie jak narkotyk” – mówi, mówiąc z odrobiną austriackiego akcentu. „Pracujesz nad kimś godzinami, penetrujesz jego skórę, słuchasz jego najbliższych historii. Aura jest szalona.

ile lat ma tatuś Yankee?

Tatuaż od Bartha, nieważne jak prosty, kosztuje co najmniej 1500 dolarów. Większość klientów płaci dużo, dużo więcej. Takie pieniądze uczyniły Bartha bogatym człowiekiem. Jest właścicielem Lamborghini Gallardo, BMW serii 7, w pełni odrestaurowanego Buicka Super 8 z 1952 roku i sieci czterech sklepów z tatuażami w północnym New Jersey. W świecie tatuowania Barth jest potentatem. Ale on chce czegoś więcej. Jego BlackBerry brzęczy, ponieważ Barth jest na skraju czegoś wielkiego, tej jednej transakcji, która może wszystko zmienić. Nawet gdy tuszuje krzepkiego dróżnika, jego myśli są w Las Vegas, gdzie ma nadzieję przekształcić swój mały łańcuszek w coś innego: powszechnie znane nazwisko. Jeśli mu się uda, wprowadzi praktyki biznesowe, które były powszechne w większości firm od czasu rewolucji przemysłowej, do branży, która często o niej zapomina. Barth jest bezbożnie zdenerwowany – boi się nawet poruszyć sprawę z obawy, że ją zepsuje – i słusznie. Nic tak ambitnego nie zostało wypróbowane w tatuowaniu.

solwykonanie tatuażu było kiedyś aktem buntu. Ale kiedy 18-latek zostaje dziś ubarwiony, prawdopodobnie jest motywowany w równym stopniu potrzebą dostosowania się, co chęcią buntu. Spaceruj po amerykańskim centrum handlowym, a zobaczysz sportowców z drutem kolczastym wokół bicepsów i cheerleaderki z chińskimi znakami na plecach. Kobiety pilotujące wózki noszą misterne kwiaty na łopatkach; Logo Harley-Davidson – najczęściej tatuowanej marki – wychyla się spod koszulek polo łagodnie wychowanych mężczyzn. Tatuaż nie wyrzuci cię z restauracji i nie zmniejszy szans na znalezienie pracy. Według Pew Research Center 36 procent osób w wieku od 18 do 25 lat jest atramentowych, w porównaniu z zaledwie 10 procentami pokolenia ich rodziców. (w 1936 r. Życie magazyn oszacował, że 6% populacji poszło pod igłę.)

Nikt nie wie, jak duża jest ta branża, ale szacuje się, że liczba salonów tatuażu wynosi około 15 000. Jeśli każdy z tych sklepów zatrudnia jednego artystę, który pracuje 30 godzin tygodniowo, pobierając stosunkowo niską cenę 100 dolarów za godzinę, tatuowanie w Ameryce to biznes o wartości 2,3 miliarda dolarów. Jednak przedsiębiorcy – tak biegli w wykorzystywaniu kontrkulturowych zjawisk, takich jak muzyka hip-hopowa i jazda na deskorolce – nie zorientowali się, jak wykorzystać ten trend. Dwadzieścia lat po tym, jak tatuaże naprawdę zaczęły wchodzić do głównego nurtu, branża pozostaje tak rozdrobniona i zaciekle antykorporacyjna jak zawsze.

Wysiłki Bartha, by to zmienić, wydawałyby się całkowicie nierozważne, gdyby nie jego reputacja jako tatuażysty. Być może jest mniej niż 50 innych, którzy pobierają podobnie wysokie stawki i mają tak długie listy oczekujących. (Barth's ma półtora roku.) Dziś Barth jest artystą wybieranym przez gwiazdy rocka – w tym Lenny'ego Kravitza, Ja Rule i członków My Chemical Romance – a także sportowców, takich jak Diehl i Jason Kidd. Ale Barth chce być kimś więcej niż artystą. Dwa lata temu rozpoczął ambitną ekspansję firmy. Obecnie jest jedynym tatuatorem posiadającym studia po obu stronach Atlantyku i jednym z największych krajowych producentów tuszu do tatuażu. Starlight Tattoo i jego firmy pomocnicze zatrudniają 30 osób i generują 7 milionów dolarów przychodu rocznie, przy rocznym tempie wzrostu przekraczającym 150 procent.

Teraz Barth podwaja się, planując ambitne nowe studio w Las Vegas, które jest skierowane wprost do głównego nurtu białych kołnierzyków. Nowy Starlight Tattoo będzie zlokalizowany w Mandalay Bay Resort and Casino, jednym z największych hoteli na świecie i zdobywcy nagrody Wiadomości ze spotkań Nagroda Planner's Choice za trzy z ostatnich czterech lat. Będzie to najbardziej wymyślny salon tatuażu, jaki kiedykolwiek zbudowano – a Barth mówi, że to dopiero początek. Wyobraża sobie sklepy w każdym większym mieście świata – Tokio, Pekinie, Mediolanie, Barcelonie, Berlinie, Los Angeles i nie tylko. Sklepy będą tym, czym Starbucks jest dla kawy: przyjemnym, niezawodnym i wszechobecnym. Będą chlubić się światowej klasy artystami – wielu z nich teraz podróżuje do miejsc Bartha w New Jersey jako goście – i będą prowadzone przez ludzi, których Barth spędził na treningu przez ostatnie kilka lat. Kiedy naprawdę marzy, Barth wyobraża sobie firmę wartą setki milionów dolarów i przemysł tatuażu, który został w pełni odkupiony jako syn marnotrawny społeczności biznesowej.

jaJeśli przedsiębiorcze ambicje pojawiły się późno dla 41-letniego Bartha, jego zdolności jako artysty wydają się sięgać jeszcze w łonie matki. Tatuatorzy często mówią o tym, że otrzymali swoje powołanie w bardzo młodym wieku, szkicując smoki na ramionach, podczas gdy inne dzieci odrabiały lekcje z matematyki, a Barth nie jest wyjątkiem. Swój pierwszy tatuaż wykonał w wieku 12 lat – szturchając czarną czaszkę z tyłu dłoni przyjaciela za pomocą igły do ​​szycia i tuszu. Jego rodzice nie pozwolili mu zbliżyć się do igły przez następne pięć lat, ale Barth był uzależniony. W wieku 17 lat zaczął tatuować przyjaciół, a w wieku 23 lat otworzył sklep w rodzinnym Grazu w Austrii, pierwsze legalne studio tatuażu w kraju od czasów II wojny światowej.

Barth zaczął podróżować do Stanów Zjednoczonych na początku lat 90., przebywając w Ponca w stanie Nebraska (populacja: 1046), gdzie jego ojciec był właścicielem firmy zajmującej się sitodrukiem. Miejsce, o dziwo, było dobre dla początkującego tatuażysty - - do opanowania z prawie każdego pokazu tatuażu w kraju. Barth wyruszał w trasę w czwartek, wynajmował stoisko w Kansas City, Reno lub gdziekolwiek w ten weekend odbywał się pokaz. Tatuował dziesiątki osób, rozmawiał z autorami czasopism i brał udział w konkursach tatuażu, które nie przyznają nagród pieniężnych, ale są niezbędne dla młodych artystów, którzy mają nadzieję na zdobycie zwolenników i zatrudnienie w dobrym sklepie. Jego przejażdżki zaprowadziły go do Wielkiego Kanionu, Red Rocks i nowojorskiej dzielnicy Lower East Side. Zdobył prawie każdą nagrodę na konwencjach National Tattoo Association – Oscarów tatuażu – w latach 1991-1994. W 1995 roku opuścił Austrię na dobre.

Po krótkim pobycie w studio poza Detroit, Barth otworzył swój pierwszy amerykański sklep Starlight Tattoo w South Beach w Miami. Miłośnicy tatuażu wkrótce polecieli do Miami po tusz. Narysował je charakterystyczny styl Bartha, charakteryzujący się delikatnymi liniami i chęcią umieszczania obok siebie jasnych kolorów, zamiast oddzielania ich odważnymi czarnymi liniami. „W tatuażu pojawił się taki pomysł: „Jeśli jest odważny, to wytrzyma”. Barth złamał tę tradycję – mówi Jean-Chris Miller, dyrektor kreatywny Art & Ink, wydawcy magazynów Sztuka Skóry , Tatuaże dla mężczyzn , i Przegląd tatuażu .

Barth lubił Florydę i pewnie zostałby tam na zawsze, gdyby nie przypadkowe spotkanie na New Jersey Turnpike w 1997 roku. Był na stacji benzynowej, popijając Sunny Delight, kiedy poznał Carol Cirignano. Była blondynką, krągła i wytatuowaną. Zaprosił ją na kolację, a pod koniec wieczoru zaprosił ją do domu, aby z nim zamieszkać. „Oto umowa”, wspomina Barth. „Jutro jadę na Florydę i jeśli chcesz zejść, wyślę ci bilet”. Trzy dni później, z biletem w jedną stronę w ręku, Cirignano poleciała do Miami i wprowadziła się. (Pobrali się w 2001 roku). Barth był równie porywczy, gdy Cirignano poprosiła go o powrót do New Jersey, zaledwie sześć miesięcy po ich spotkał. Zobowiązał się, szybko otwierając sklep w Fairlawn, niedaleko domu matki Cirignano. Sklep był stylizowany na placówkę, w której klienci mogli obejrzeć projekty przed lotem do Miami, aby uzyskać tusz do tatuażu - podstęp mający na celu obejście lokalnego zakazu sklepów z tatuażami. (Barth przekonał radę miejską do obalenia prawa i kilka miesięcy później zaczął tatuować klientów w Fairlawn.)

Barth założył, że mógłby jednocześnie obsługiwać oba sklepy. Ale sklep w Miami miał problemy. Zamiast polegać na ruchu pieszym, był to sklep docelowy, z Barthem jako remisem. Zatrudnieni przez niego tatuażyści byli nierzetelni. I mieli niewielką, jeśli w ogóle, motywację, by zachowywać się inaczej.

Tatuatorzy są tradycyjnie opłacani wyłącznie na zasadzie prowizji – zazwyczaj 40 procent ceny tatuażu. Korzyści takie jak ubezpieczenie zdrowotne są niespotykane. Bez formalnego mechanizmu szkoleniowego młodzi tatuażyści są zdani na łaskę zamkniętego społeczeństwa mistrzów. Jest znacznie więcej początkujących praktykantów niż stażów, które są albo bezpłatne, albo wymagają od praktykantów płacenia za przywilej.

Nawet pracodawcy, którzy chcą być bardziej sumienni, mają ciężki okres. Większość właścicieli sklepów poza obowiązkami kierowniczymi ma pełny harmonogram spotkań. Michelle Myles, właścicielka dwóch najbardziej znanych nowojorskich studiów, DareDevil i FunCity, spędza 30 godzin tygodniowo na tatuowaniu i nie zatrudnia profesjonalnych menedżerów. Jedyni nietatuatorzy w sklepie pracują przy kasie i zamiatają podłogi – i nawet te dzieciaki robią to w nadziei, że pewnego dnia zgodzi się ich odbyć. „Artyści nie lubią pracować dla ludzi, którzy nie tatuują” – mówi Myles. „To nie jest salon fryzjerski – nie przypomina niczego innego. Twój biznes zależy od tych ludzi, którzy nie chcą robić nic poza tatuowaniem. A jeśli są nieszczęśliwi, mogą po prostu wyjść za róg i pracować gdzie indziej.

Gdy Barth walczył o to, by być w dwóch miejscach naraz, nabrał przekonania, że ​​studio w Miami sprawiało więcej kłopotów, niż było warte. W 1998 roku zamknął ją i przekonał swoich trzech artystów do przeniesienia się do New Jersey. Niestety, sklep na Jersey był za mały dla czterech pełnoetatowych artystów, przez co Barth miał nieprzyjemny wybór zwolnienia kogoś lub skrócenia wszystkich godzin pracy. (Wybrał to drugie.) Był szczęśliwy, że jest w New Jersey, podekscytowany budowaniem życia z Carol. Ale nie mógł oprzeć się wrażeniu, że stąpa po wodzie jako biznesmen. Nienawidził tego, że zwabiwszy swoich artystów na północ, nie mógł zapewnić im pracy na pełen etat. Jednocześnie był zmęczony kłopotami z zarządzaniem artystami. Jeśli kiedykolwiek miał nadzieję, że zamieni swoją sztukę w prawdziwy biznes, będzie potrzebował tatuażystów, którzy nie wymagają stałego nadzoru.

Nagle Barth zdał sobie sprawę, że problemy są ze sobą powiązane. „Pomyślałem” – mówi – „Dlaczego nie wyszkolę ich, by myśleli jak właściciele?”.

MWiększość przedsiębiorców i ekspertów od zarządzania uznałoby to za oczywiste. Jednak w dumnie zacofanym świecie, jakim jest przemysł tatuażu, pomysł proszenia artystów o zamartwianie się czymś tak oczywistym jak obsługa klienta – lub stawienie się na czas – wydaje się szaleństwem. Pomimo wszechobecności tatuaży, branża tatuażu wciąż jest zdominowana przez pojedyncze sklepy z jednym lub dwoma artystami. I nikt nie miał apetytu ani umiejętności, by wyciągnąć Howarda Schultza i skutecznie się skonsolidować. Większość tatuatorów będzie gadać o tatuowaniu jako sztuce, ale kiedy zapytasz ich o biznes, stają się ostrożni. Chris Nuñez, który jest współwłaścicielem sklepu, który służy jako sceneria dla telewizyjnego reality show TLC Miami atramentu , mówi, że nie uważa się za szefa. Jego partner w serialu, Ami James, mówi: „Nienawidzę świata korporacji bardziej niż ktokolwiek inny”. To dziwna rozmowa dwóch facetów, którzy występują w reality show, a następnie otworzyli bar, sklep z motocyklami na zamówienie i linię ubrań. Rzeczywiście, zapytaj kogokolwiek w branży, czy główne praktyki biznesowe można zastosować w tatuowaniu, a odpowiedzą to samo: Nie ma mowy. Nigdy sie nie stanie. „To będzie koniec”, mówi Nuñez.

Ale Barth zaczął się zastanawiać, czy tak musi być. „Przemysł tatuażu nie urósł do poziomu, w którym rozumie koncepcje biznesowe – jeszcze” – mówi Barth. Począwszy od 2000 roku ogłosił, że każdy artysta Starlight może otrzymać niewielką pensję podstawową plus prowizję i dołączyć do listy płac. Nie poszło dobrze. Artyści martwili się zgłaszaniem dochodów do IRS i drażnił sam pomysł bycia czyimś pracownikiem. „Wszyscy są tak przyzwyczajeni do tego, że jest to biznes gotówkowy”, mówi Frank Mazzara, który mimo to zdecydował się skorzystać z oferty Bartha. Sceptycyzm jego rówieśników zmienił się kilka lat później, kiedy Mazzara, obecnie czterdziestoletni, żonaty z 4-letnim synem, zdołał zaciągnąć kredyt hipoteczny i kupić dom. Jego koledzy, z których wielu nie kwalifikowało się nawet do kredytu samochodowego, byli oszołomieni.

Do 2004 roku wszyscy z 10 pracowników Bartha byli oficjalnie na liście płac. Następnie Barth wykupił polisy ubezpieczeniowe na zdrowie i wzrok i ustanowił plan 401(k) z 4% zgodności. Barth zorganizował także dwa razy w miesiącu spotkania w celu omówienia praktyk biznesowych Starlight i planów na przyszłość. Spotkania odbywają się co drugą sobotę rano. Przed każdym Barth ogłasza nietypową godzinę rozpoczęcia, powiedzmy 8:47, aby zachęcić do punktualności i sprawić, by spotkanie było trudniejsze do zapomnienia. Spotkania mają na celu pomóc artystom w opanowaniu biznesu w nadziei, że pewnego dnia będą mogli prowadzić własne lokalizacje Starlight w miarę rozwoju firmy.

Celem tego wszystkiego jest oczywiście zatrzymanie. Podobnie jak wszyscy pracodawcy, Barth chce stworzyć środowisko, które zniechęci ludzi do pójścia gdzie indziej. „Artyści nie myślą o tym jako o prawdziwej pracy”, mówi, „i jeśli tak pozostaniesz – jeśli po prostu płacisz im procent, a oni nie mają ubezpieczenia zdrowotnego, świadczeń ani podziału zysków – prędzej czy później zrobią błąd”, jak na przykład omijanie miasta lub używanie narkotyków. Innymi słowy, pomóż tatuażystom uzyskać kredyty hipoteczne i plany emerytalne – to znaczy stwórz im motywację do pozostania zatrudnionym – a wyeliminujesz największe ryzyko z biznesu.

Nawet gdy przekształcał swój biznes od wewnątrz, Barth pracował również nad uporządkowaniem wizerunku tatuażu wśród osób z zewnątrz. Nieco sprzecznie z intuicją zrobił to, otwierając sklepy w gminach, w których tatuowanie jest nielegalne, i walcząc z radą miejską, gdy stara się go zamknąć. (Tatuaż został zakazany w większości Stanów Zjednoczonych w latach sześćdziesiątych XX wieku, w związku z zagrożeniem wirusowym zapaleniem wątroby). „Bycie pierwszym w mieście daje mi przewagę od samego początku” – mówi Barth. „Po pierwsze dlatego, że jesteś jedyną osobą w mieście, a po drugie dlatego, że dzięki przedstawieniu swojej sprawy zyskujesz dużą wiarygodność w społeczności”. Jego argumentacja sprowadza się do staromodnego słomianego człowieka: widma nieletniej dziewczyny z okropnym tatuażem i zapaleniem wątroby. – Posłuchaj – powie Barth – jeśli zabronisz tatuowania, zepchniesz to do podziemia i ryzykujesz zdrowie swojego dziecka. Dlaczego nie miałbyś tego zrobić tam, gdzie masz odpowiednie przeszkolenie, odpowiednią lokalizację i właściwe prowadzenie dokumentacji? Nie zawsze się to sprawdzało: Barth został zmuszony do zamknięcia studia w Newark w 1999 roku, kiedy miasto powołało się na prawo z 1961 roku i cofnęło jego pozwolenie na budowę. (Barth odwołał się od decyzji, a prawo zostało ostatecznie uznane za niezgodne z konstytucją przez sędziego stanowego). Ale w ciągu następnych pięciu lat został pierwszym tatuażystą w miasteczkach Paterson i Rochelle Park.

Na początku 2005 roku Barth miał trzy dochodowe sklepy, 14 pracowników i sprzedaż na poziomie 2,5 miliona dolarów. Nadszedł czas, aby naprawdę przetestować jego plan. Kupił kolejny sklep – studio w małym miasteczku Pequonnok – i ogłosił, że będzie tatuował wyłącznie w Rochelle Park, pozostawiając inne sklepy same. „Robiłem się, żeby zachować kontrolę” – mówi. „Ale jeśli za bardzo ograniczasz swoich ludzi, ograniczasz ich potencjał wzrostu”.

W międzyczasie Barth zaczął myśleć o zbudowaniu infrastruktury, która mogłaby utrzymać znacznie większe przedsiębiorstwo. Zatrudnił konsultanta IT do stworzenia scentralizowanych systemów spotkań, inwentaryzacji i płac. Jego ostatni i chyba najbardziej dramatyczny ruch dotyczył atramentu. Jak wielu artystów, Barth od dawna mieszał własne pigmenty, ale przyszło mu do głowy, że może zastosować tę samą strategię marketingową, która pomogła mu zdobyć rady małych miast w branży tuszów. Wiele firm tatuażowych produkowało tusz, który był bezpieczny, ale nikt nie sprzedawał go w ten sposób. Latem 2005 roku wydzierżawił magazyn w Hackensack, zbudował rozlewnię i zaczął poddawać swoje tusze rygorystycznym testom na obecność patogenów i sterylizacji. Intenze Inks – slogan: „Twoje bezpieczeństwo jest naszym priorytetem” – to teraz operacja warta 3,8 miliona dolarów. Atramenty Intenze są dostępne w 54 kolorach i kosztują mniej więcej tyle samo, co atramenty niesterylizowane: opakowanie zawierające butelkę każdego koloru, w tym „ciemną czekoladę”, „Kool Aid” i „Mario's Blue”, kosztuje 1000 USD; pojedyncze czterouncjowe butelki, które zwykle wystarczają na miesiąc lub dwa, sprzedają się za około 20 USD. Są pakowane na schludnej linii produkcyjnej, która składa się z pół tuzina pracowników, którzy ręcznie napełniają i pakują 3500 butelek dziennie w celu wysyłki na cały świat. Studia Barth mają gwarancję niedrogiego, niezawodnego źródła atramentu.

bBiuro artha mieści się w nisko zawieszonym budynku w brudnej części Hackensack. Ma dwa okna, jedno wychodzące na ulicę, drugie na podłogę rozlewni. Monitoruje studia za pośrednictwem kamer internetowych na monitorze komputera i obserwuje świat za pomocą gigantycznego telewizora plazmowego, który jest stale dostrojony do telewizji Bloomberg z wyłączonym dźwiękiem. Typowy dzień wygląda mniej więcej tak: przybywa do siedziby Starlight o 8 rano, godzinę przed jego personelem. Wysyła e-maile z dostawcami i klientami, ogląda wiadomości i planuje swój dzień. Jest w biurze do 12:30, kiedy wychodzi do studia, gdzie tuszuje klientów do 6 lub 7. Wraca do biura o 7:30, a do domu o 9. Po tym, jak żona i syn są już w łóżku, często nie śpi do 3, pracując na swoim laptopie. „Po prostu nie potrzebuję dużo snu”, mówi, popijając czarną kawę ze styropianowego kubka, który jest okresowo odświeżany przez asystenta.

Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy budował biznes atramentowy, Barth zaczął myśleć o czymś, co wydaje się rozważać niewielu tatuażystom: o doświadczeniu klienta. „Większość ludzi jest onieśmielona, ​​gdy wchodzą do salonu tatuażu”, mówi. „Ale jeśli klient nie czuje się komfortowo, nie mówi ci zgodnie z prawdą, czego chce, co oznacza, że ​​nie dostaje tego, czego chce”. Spraw, aby klienci czuli się dobrze ze swoimi tatuażami – a nie zastraszani – i znacznie chętniej wrócą po więcej. „Tak wita się klienta, kiedy wchodzi” – mówi Barth. „To sposób, w jaki odbierasz telefon i to muzyka grana w sklepach. Założę się, że w 95 procentach sklepów usłyszycie death metal, kiedy chcecie muzyki, która was relaksuje. Jego sklepy grają R&B i soul.

Barth mówi, że stara się, aby jego sklepy przypominały gabinety lekarskie, aby rozwiać obawy klientów związane z przenoszeniem chorób. Ale ten opis nie oddaje im sprawiedliwości. Chociaż sklep w Rochelle Park rzeczywiście ma szarobiałe pokoje, które wydają się niejasno medyczne, jego najbardziej uderzającą cechą jest lobby. Przestrzeń jest przepełniona trofeami sztuki i tatuażu, co sprawia, że ​​czujesz się jak w pokoju rekreacyjnym najbardziej oddanego fana tatuażu na świecie. Wrażenie potęguje mnogość krzeseł i hokerów, które sprawiają, że jest to raczej przyjemne miejsce na spędzenie popołudnia. Barth mówi, że właśnie o to chodzi i przypisuje inspirację Starbucksowi. „W salonach tatuażu jest coś ważnego: chcą cię zabrać i wyciągnąć” – mówi. „Zapraszamy ludzi do powrotu”. Jason Sall, który praktykował u Bartha w 2000 roku, a teraz pracuje jako tatuażysta personelu w Belleville, dodaje: „Nie chcę mówić, że jesteśmy korporacją, bo to złe słowo. Ale jesteśmy bardzo zorientowani na biznes”.

Na początku tego roku Barth otworzył swój pierwszy nowy sklep poza New Jersey, w Maladze na południu Hiszpanii. Ale przyszłość Starlight naprawdę zależy od tego, co wydarzy się w Las Vegas. Po wytatuowaniu Diehla Barth i prawnik polecieli na amerykański plac zabaw. Przywieźli ze sobą podpisany kontrakt na otwarcie Starlight Tattoo w Mandalay Bay Resort and Casino. Planowali dostarczyć go prezesowi hotelu, Billowi Hornbuckle, ale zamiast tego poproszono ich o spotkanie z wiceprezesem ds. sprzedaży, który uprzejmie poinformował Bartha, że ​​hotel ponownie rozważa propozycję i postanowił ją odłożyć. Barth wyszedł ze spotkania oszołomiony. Rok pracy spłynął na marne. „To było nierealne” – mówi. „Ale nie było w moim umyśle możliwości, że nie będziemy mieli sklepu”.

Tarek El Moussa Pochodzenie Maroka

Po powrocie do domu natychmiast wysłał kosz z prezentami z notatką sugerującą, że mogą znaleźć inne miejsce w hotelu. Doprowadziło to do spotkania twarzą w twarz z Hornbuckle kilka miesięcy później. „Mam około pięciu minut” – mówi Barth – „i wygłosiłem moją najlepszą gadkę o Donaldzie Trumpie: naszą filozofię tatuowania w białych kołnierzykach, z najwyższej półki”. Hornbuckle był pod wrażeniem. „Marka pasująca do nas była dość prosta”, mówi. „Po prostu przejdź się po hotelu, a zobaczysz wielu naszych klientów z tatuażami”. Wpadli na nowy pomysł: zbudować w sąsiedztwie House of Blues Las Vegas, najemcę Mandalay Bay, który zarabia 43 miliony dolarów rocznie w przychodach z organizacji koncertów i imprez firmowych. Szósty Starlight Tattoo będzie dostępny przez wejście VIP dla gości House of Blues - tak, aby uczestnicy koncertu (i wykonawcy) mogli zostać namaszczeni przed lub po występie. Barth podpisał w lipcu umowę najmu z hotelem oraz umowę co-brandingową z LiveNation, macierzystą firmą House of Blues. Wkrótce potem rozpoczęła się budowa sklepu o powierzchni 1800 stóp kwadratowych.

Barth mówi, że kiedy sklep zostanie otwarty w weekend Super Bowl w lutym przyszłego roku, wyda ponad milion dolarów na uruchomienie go. Ale ze względu na duży ruch pieszy uważa, że ​​jedna lokalizacja może z łatwością podwoić dochody jego pozostałych pięciu. Stawki będą porównywalne z opłatami, jakie pobierają artyści w New Jersey – od 100 do 300 dolarów za godzinę. „Oczywiście myślenie jest takie, że jeśli to zadziała, sensowne jest otwarcie się w innych lokalizacjach w dalszej części drogi”, mówi Greg Encinas, dyrektor generalny House of Blues Las Vegas. Jeśli tak się stanie, Barth jest gotowy. „Mam sześć osób gotowych do przejęcia i zarządzania własnymi sklepami”, mówi.

Barth często przedstawia swoje życie jako walkę o legitymizację: najpierw jako tatuażysta w Austrii, potem jako artysta w Ameryce, a wreszcie jako biznesmen. Jest dumny z tego, że jest właścicielem firmy bez długów i że tatuuje biznesmenów, celebrytów i aktorów. Jest dumny ze swojej infrastruktury informatycznej, zgodności z OSHA i płatności na ubezpieczenie społeczne – krótko mówiąc, ze wszystkiego, co sprawia, że ​​Starlight Tattoo jest głównym biznesem. Podczas gdy pomysł stworzenia sieci studiów w stylu Starbucksa może zabronić parsknięcia większości tatuatorów, Barth zgadza się z porównaniem. „Podziwiam Starbucks”, mówi. „To świetna firma ze świetną strukturą, świetnym zarządzaniem i świetnym pomysłem. Podoba mi się, jak Howard Schultz wypromował go w tak krótkim czasie i że jest właścicielem większości swoich sklepów”.

To, że tatuażysta może to powiedzieć bez wstydu, jest samo w sobie niesamowite. To, że Barth mówi, że to znak, jak daleko zaszedł. Z wędrującego artysty stał się żonatym ojcem. Barthowi może nie udać się przejąć firmę tatuażu – lub zachować autentyczność tatuażu, jeśli o to chodzi – ale jego nieustraszoność jest godna podziwu. Oto urodzony artysta, który postanowił zostać biznesmenem i wybrał najtrudniejszy biznes, jaki mógł znaleźć. Kiedy sugeruję, że może próbować niemożliwego, następuje nieprzyjemna pauza: „Ale ja wiem, że robię niemożliwe”. Mówi to powoli, z pewnością siebie człowieka stwierdzającego oczywiste.

Max Chafkin jest Inc. Pisarz personelu.

Czy masz tusz?

Inc. chce wiedzieć. Wyślij zdjęcie swojego tatuażu i towarzyszącą mu historię do tatuaż@inc.com . Opublikujemy galerię na Inc.com, gdzie również będziesz mógł głosować na swój ulubiony tatuaż CEO.