Główny Media Społecznościowe Wszystko może się zdarzyć

Wszystko może się zdarzyć

Twój Horoskop Na Jutro

Wco robi Evan Williams?

Zadaję sobie to pytanie, pijąc drugą filiżankę mocnej kawy w cichej kawiarni w San Francisco. Jest wczesny ranek w pierwszy dzień roboczy nowego roku i Williams najwyraźniej mnie zdmuchuje. Przez ostatnie dwa tygodnie ignorował moje e-maile, telefony i sms-y. Mieliśmy się spotkać dziś rano, żeby omówić jego następny ruch; zamiast tego mamy ciszę radiową.

ile wzrostu ma Brad Keselowski

To jest dziwne. Williams jest typem osoby, która wydaje się, że nie może nic zrobić, bez względu na to, jak trywialne, bez blogowania, udostępniania zdjęć lub wysyłania wiadomości tekstowych. Założył Blogger, stronę internetową, która wprowadziła świat do blogowania i obecnie przyciąga około 163 milionów odwiedzających każdego miesiąca. Przez ponad dekadę prowadził szczegółowy osobisty blog, w którym zamieszczał zdjęcia, wyjaśniał swoje najnowsze teorie na temat biznesu i wzdychał na temat firmy kablowej. Jego nowy biznes, zwany Twitterem, idzie o krok dalej: pozwala ekshibicjonistom, technikom i – wskazówka rzeczy, które mają nadejść – marketingowcom przesyłać swoje najnowsze rzeczy do telefonów komórkowych. Więc nie jest tylko praktykującym hiperłączność; praktycznie wymyślił koncepcję.

W końcu Williams wysyła mi wiadomość tekstową z przeprosinami – postanawiamy nieco przesunąć spotkanie – a potem robi coś innego: używa Twittera, by wysłać wiadomość tekstową do, och, kilku tysięcy osób: „Spóźniony na mój pierwszy spotkanie roku i potrzebuje golenia.

LJak wielu przedsiębiorców technologicznych, Williams, którego przyjaciele nazywają go Ev, jest inżynierem oprogramowania. Ale w przeciwieństwie do wielu odnoszących największe sukcesy, nie jest geniuszem, jeśli chodzi o programowanie. Jego specjalnością jest przekształcenie malutkiego, niemal bezsensownego pomysłu w fenomen kulturowy. „Jest jak mistrz rzemieślniczy” – mówi Naval Ravikant, seryjny przedsiębiorca, który jest aniołem inwestorem na Twitterze. „Są przedsiębiorcy, którzy są geniuszami finansowymi, i są programiści surowi. Evan jest mistrzem tworzenia produktu, którego wcześniej nie było”. Jeśli sztuka Williamsa jest koncepcją niewyobrażalnych produktów, to Twitter jest jego szefem kuchni.

Czym jest Twitter? Trudno to wytłumaczyć – Williams i jego współzałożyciele zmagali się z tym – ale pomaga zacząć na znanym terenie: blogowaniu. Blog to internetowy pamiętnik, w którym ktoś trzyma się tematu, takiego jak trasy wakacji lub sprawa przeciwko Rogerowi Clemensowi. Teraz rozebrać to do rdzenia. Typowy wpis – powiedzmy kilka akapitów, kilka linków, zdjęć, a może zabawny film na YouTube – staje się 140-znakowym komentarzem tekstowym. (Jest to maksymalna długość wiadomości na Twitterze – znana również jako tweet – i dokładna długość poprzedniego zdania). Zamiast siadać przed ekranem i wpisywać kilka akapitów do formularza, tworzysz swój wiadomość szybko na klawiaturze telefonu. Zamiast zachęcać czytelników do odwiedzania Twojej witryny, aby sprawdzić najnowsze informacje, wysyłasz je bezpośrednio do skrzynek odbiorczych ich telefonów komórkowych. Ostatni wybór tweetów Williamsa obejmuje: „Rozważam możliwość uwolnienia lutowych spotkań zewnętrznych”, „Rozluźnienie ramion. Pisanie małego kodu. Piję Guayaki” i „Pakuję najcieplejsze ubrania do Chicago”. Każdy fragment jest wysyłany do jego 5644 (i wciąż rosnących) „obserwatorów”, jak nazywa się ich na Twitterze: przyjaciół, znajomych i prześladowców, którzy postanowili mieć oko na każdy jego ruch.

Oto Twitter w całej swojej szalenie popularnej, śmiesznej chwale. Serwis, który na początku ubiegłego roku miał kilka tysięcy użytkowników, na początku tego roku miał blisko 800 tysięcy. Ponieważ Twitter pozwala każdemu wysyłać wiadomości do tysięcy telefonów komórkowych jednocześnie i za darmo, pojawiają się nowe zastosowania. JetBlue (NASDAQ:JBLU) i Dell (NASDAQ:DELL) używają go jako rodzaju listy mailingowej; kandydaci na prezydenta używają go do kontaktu ze zwolennikami; straż pożarna w Los Angeles używa go jako de facto systemu transmisji alarmowych. Jak w przypadku wszystkich ruchów, jest luz. Zjednoczone Emiraty Arabskie niedawno zakazały tej usługi i jest wiele przestróg na temat zepsucia Twittera. (Miałem takie doświadczenie, gdy w drodze do niestety nazwanej restauracji z grillem zamieściłem na Twitterze, a następnie pospiesznie usunąłem ten klejnot: „Walking to Smoke Joint”).

Jako fenomen kulturowy, Twitter jest przybyszem – pojawił się w jednym z odcinków CSI , w MTV iw prawie każdej większej gazecie, ale jej status jako firmy jest mglisty. 14-osobowa firma jest nierentowna (jej największym źródłem przychodów w zeszłym roku był podnajem pół tuzina biurek trzem małym start-upom po 200 USD za biurko miesięcznie) i nie ma planów, żeby było inaczej. . Chociaż niektórzy technolodzy uważają, że Twitter może pewnego dnia stać się firmą wartą miliardy dolarów, wielu innych twierdzi, że reprezentuje najgorsze z Web 2.0: firmę zbudowaną do odwrócenia, która ma niewielką wartość i nie ma długoterminowych perspektyw jako samodzielne przedsiębiorstwo . Williams i jego współpracownicy nie do końca kwestionują ten pogląd. Współzałożyciel Jack Dorsey, twórca serwisu, swobodnie przyznaje, że Twitter jest „w pewnym sensie bezużyteczny” i że wielu ludzi „gwałtownie odstrasza” idea ciągłej komunikacji. Ale, dodaje, „rzeczy pozornie bezużyteczne mają dużą wartość”.

To dziwne stwierdzenie zawiera w sobie filozofię biznesową Williamsa. Uważa, że ​​małe pomysły są prawie zawsze lepsze niż wielkie wizje. To, że główna funkcja Twittera — informowanie o tym, co robią Twoi znajomi — jest dołączona do Facebooka, MySpace i większości komunikatorów, nie przeszkadza mu w najmniejszym stopniu. „Myślę, że funkcje mogą tworzyć wspaniałe firmy”, mówi. „Musisz je tylko dobrze wybrać”. Co więcej, przekonuje, produkt może odnieść sukces, robiąc mniej niż konkurencyjny produkt. Przykład: Google (NASDAQ:GOOG), który zyskał popularność dzięki jednej funkcji – polu wyszukiwania – podczas gdy jego główny konkurent, Yahoo (NASDAQ:YHOO), oferował dziesiątki usług, od wyszukiwania po notowania giełdowe, horoskopy. Google działał przez lata bez modelu biznesowego, zanim zorientował się, że może wyrzucić miliardy pieniędzy, wyświetlając niewielkie reklamy tekstowe obok wyników wyszukiwania. „Zastosowanie ograniczeń może pomóc Twojej firmie i klientom w nieoczekiwany sposób” – mówi Williams. „Domyślną rzeczą, którą robimy, jest pytanie, jak możemy coś dodać, aby to ulepszyć. Zamiast tego powinniśmy powiedzieć: Co możemy zabrać, aby stworzyć coś nowego?

Że przedsiębiorca może spojrzeć na coś tak głupiego jak Twitter i powiedzieć: Tak, to jest przyszłość , jest niezwykły. Wynalazcy technologii mają okropne doświadczenie w przekształcaniu nowych zachowań w długofalowe sukcesy finansowe – pionier sieci społecznościowych Friendster został dawno przechwycony przez MySpace i Facebooka; pierwsze wyszukiwarki, przeglądarki internetowe i systemy gier wideo spotkały podobny los. I nie jest tak, że Williams nie ma pieniędzy (zarobił 50 milionów dolarów, sprzedając Bloggera Google) ani powiązań (aniołowie inwestorzy Twittera czytają jak kto jest kim z Doliny Krzemowej), by spróbować czegoś bardziej ambitnego.

Ale on nie dba o to. I prawdopodobnie nie musi. Masowe wprowadzenie łączy szerokopasmowych i sieci społecznościowych sprawiło, że znalezienie klientów stało się tańsze, a dynamicznie rozwijający się rynek reklamy internetowej ułatwił osiągnięcie zysku, gdy już ich przyciągniesz. Co więcej, garstka firm technologicznych, które lubią przejąć, wykazała chęć dodania usług, kupując małe, tracące pieniądze start-upy za dziesiątki milionów dolarów. Mogą to być oznaki kolejnej bańki technologicznej, ale są mądrzy ludzie, tacy jak finansista start-upów Paul Graham, którzy twierdzą, że start-upy technologiczne przechodzą fundamentalną zmianę, stając się mniejsze, tańsze w uruchomieniu i liczniejsze. krótkie, utowarowione. Być może wkraczamy w erę małego pomysłu, czas szyty na miarę Evana Williamsa.

Williams dorastał na farmie kukurydzy w Clarks w stanie Nebraska (379 mieszkańców). Jest programistą samoukiem, który porzucił studia po zaledwie roku, aby założyć firmę. Ale to nie był Bill Gates, który zrezygnował z Harvardu, aby założyć Microsoft (NASDAQ:MSFT). Kolegium to był University of Nebraska-Lincoln, a firmy — w ciągu pięciu lat poniosły trzy porażki — były mało ambitne, traciły pieniądze i trzeba przyznać, że są głupkowate. Najbardziej udanym produktem Williamsa była płyta CD-ROM dla fanów drużyny piłkarskiej Cornhuskers. W końcu, przekonany, że wciąż niewiele wie o tym, jak prowadzić biznes, ograniczył straty, podjął pracę programistyczną w Kalifornii i zaczął o tym pisać.

Dziś Williams ma 35 lat i skromny wygląd. Mówi cicho, miękkim, płaskim tonem mieszkańca Środkowego Zachodu. Jest przystojny, ale zwykle taki. Osobiście, ubrany w ładne dżinsy, szary T-shirt i kaszmirowy kardigan, jest stonowany i strzeżony. Kiedy jego bajgiel z masłem orzechowym i bananem zostaje przyniesiony do naszego stołu bez banana, wydaje się, że walczy potężnie, zastanawiając się, co z tym zrobić. Williams często mówi niepewnie, rewidując, odrzucając i kwalifikując swoje myśli w sposób, który większość biznesmenów uznałaby za oznakę słabości. Kiedy zadaję mu pytanie dotyczące finansowania start-upów, zaczyna od zrzeczenia się odpowiedzialności. – Wcześniej myślałem trochę inaczej – mówi, przerywając. — Zastanawiam się, dlaczego tak jest? Rozmowa z Williamsem może szybko przerodzić się w nieodgadnioną karuzelę pomysłów.

Ale spotkanie z nim online to inna historia. Wiele cech, które sprawiają, że Williams jest niezręczny w prawdziwym życiu, pięknie prezentuje się w Evhead.com, dzienniku internetowym, który prowadzi od 1996 roku. Uczciwość Williamsa, jego skłonność do szczerości i chęć przyznania, że ​​nie wie wszystkiego, odróżniają go od większości blogerów biznesowych . Sprawiają, że jest interesujący.

Jak sama nazwa wskazuje, Evhead jest zapisem myśli Williamsa, głębokich i innych. W ciągu ostatnich miesięcy opublikował zdjęcie siebie i swojej żony, Sary, z wypchanym czarnym niedźwiedziem, a także przemyślany esej na temat oceny nowego oprogramowania oraz post bez tytułu, który brzmi: „Nie śpię o 5:37 (już od dwóch godzin). Myślenie o tylu rzeczach. Nawet 15 lat temu przedsiębiorca, który to zrobił, wydawałby się przerażający lub śmieszny. Ale dla członków pokolenia Facebooka, którzy skrupulatnie pielęgnują swoje profile online – publikują zdjęcia, dzieląc się wszystkim, od swoich preferencji politycznych po to, co aktualnie znajduje się w ich kolejce Netflix – Williams jest sympatyczny, a nawet skromny.

Około 25 000 osób, głównie techników i przedsiębiorców, każdego miesiąca patrzy na Evhead. (Wielu z tych czytelników śledzi również jego Twittera). Dorsey śledził blog Williamsa od lat. Wiedział o tym tak dobrze, że kiedy zauważył Williamsa na ulicy w San Francisco, od razu go rozpoznał i postanowił ubiegać się o pracę. „To był pierwszy raz, kiedy widziałem go osobiście” – mówi Dorsey, jakby mówił o celebrycie, którego nigdy nie uważał za prawdziwą osobę. – Uznałem to za znak. W świecie online Williams jest postrzegany jako prawdomówny, inżynier, który nie boi się czepiać garniturów i inwestorów venture capital. Jest kimś, kto naprawdę rozumie proces tworzenia wynalazków i ceni go bardziej niż wyniki finansowe. Czytanie jego bloga to obserwowanie rozwoju człowieka: widzisz, jak Ev prawie traci firmę, przywraca ją do życia, uderza, walczy o wsparcie techniczne dla swojego nowego telefonu komórkowego i bierze ślub. W Williamsie nowe pokolenie przedsiębiorców ma maskotkę.

jaJest 31 stycznia 2001 roku i Evan Williams jest sam w swoim mieszkaniu, pisząc post na blogu dla Evhead. Jest duży. Jego firma, Pyra Labs, jest na aparacie podtrzymywania życia, a Williams właśnie zwolnił cały personel. (Jego współzałożycielka i była dziewczyna, Meg Hourihan, raczej odeszła, niż została zwolniona.) Kłopoty wynikają częściowo z krachu internetowego – Nasdaq od miesięcy walczył, a inwestorzy Williamsa powiedzieli mu, że musi zrobić z tym, co ma — ale jest to również, w dziwny sposób, wynik mało prawdopodobnej popularności jego firmy.

Williams i Hourihan założyli Pyrę w 1998 roku z planem rozwoju i sprzedaży oprogramowania do zarządzania projektami. Firma Hewlett-Packard zleciła programowanie sieci Web firmie Hewlett-Packard, aby płacić rachunki podczas opracowywania produktu. Aby mogli śledzić swoje postępy, Williams stworzył oprogramowanie, które nazwał Rzeczami, które okazało się znacznie prostszym i bardziej użytecznym narzędziem do współpracy niż to, które budował dla Pyry. Dzięki temu mógł szybko przesłać tekst na stronę internetową, wypełniając prosty formularz, który uporządkował tekst według daty. On i Hourihan żartowali, że działa lepiej niż ich rzeczywisty produkt. Tylko Williams nie żartował. Kiedy Hourihan był na wakacjach, w sierpniu 2000 roku, umieścił to w Internecie jako Blogger.com.

Blogger wystartował. Dzienniki internetowe istniały od narodzin Internetu, ale były trudne do utrzymania i organizowania, a zatem ograniczały się do poważnych technologii. Blogger sprawił, że przekazywanie swoich myśli światu stało się znacznie łatwiejsze i bardziej satysfakcjonujące: wypełnij prosty formularz, kliknij przycisk i – bang – jesteś opublikowanym autorem. Do 2001 roku Blogger przyciągnął 100 000 użytkowników i zapoczątkował coś, co wydawało się zdrowym szumem, mimo że nie zarabiał pieniędzy i nie miał modelu, aby to zmienić.

Siedząc w swoim mieszkaniu i blogując, Williams znajduje się w dziwnym miejscu. Prowadzi firmę, która jest bardziej popularna i rozwija się szybciej, niż mógł sobie wyobrazić. Jest również zepsuty. Kilka tygodni wcześniej Williams napisał post, w którym błagał użytkowników o przekazanie pieniędzy na utrzymanie serwerów. Zadziałało: zebrał ponad 10 000 dolarów w przelewach za 10 i 20 dolarów za pośrednictwem PayPal. Teraz musi wymyślić, jak uratować firmę. Pisząc post na blogu, zatytułowany „A potem był jeden”, opisuje zwolnienie, życzy swoim byłym pracownikom wszystkiego dobrego – „Mam nadzieję, że nasze przyjaźnie przetrwają” – i wreszcie zwraca się do klientów: „Wciąż walczę”. dobra walka” – pisze. „Produkt, baza użytkowników, marka i wizja są nadal w pewnym stopniu nienaruszone. Zadziwiająco. Na szczęście. Właściwie jestem w zaskakująco dobrej formie. Jestem optymistyczna. (Zawsze jestem optymistą.) I mam wiele, wiele pomysłów. (Zawsze mam wiele pomysłów.)”

Bez kosztów osobowych Blogger się trzymał. W marcu zawarto umowę licencyjną na 40 000 dolarów z Trellix, start-upem zajmującym się oprogramowaniem biznesowym, którego założyciel, wielbiciel Bloggera, przeczytał na swoim blogu o trudnej sytuacji Williamsa i zdecydował, że chce pomóc uratować firmę. Pod koniec lata Williams miał model biznesowy. Robił prawie nic, umieszczając banery reklamowe na blogach ludzi. Teraz pobierał od tych ludzi 12 dolarów rocznie za usunięcie reklam. W międzyczasie Pyra – i zjawisko blogowania – rosła jak gangsterzy przez 2001 rok. Do połowy 2002 roku było 600 000 zarejestrowanych użytkowników. Pod koniec 2002 roku zadzwonił Google. Sergey Brin i Larry Page zaproponowali, że kupią małą firmę Williamsa i pozwolą mu prowadzić ją w ich wysoko rozwiniętym (i wciąż prywatnym) start-upie. Williams napisał na blogu wiadomość o swojej akceptacji podczas wygłaszania przemówienia na konferencji technologicznej. „Święte bzdury”, napisał, łącząc te słowa z kilkuminutowym artykułem o wyprzedaży. „Notatka dla siebie: kiedy opuścisz ten panel, prawdopodobnie powinieneś to skomentować”.

Doświadczenie prowadzenia Bloggera przez rozwój, potem trudności, aż w końcu przekształcił go w prawdziwą firmę, scementowało filozofię biznesu Williamsa. Byłby przedsiębiorcą, który szukał wartości w rzeczach, które wydawały się bezwartościowe. Największą potrzebą firmy była wiara – we własne zdolności, w wybraną ścieżkę, a przede wszystkim w to, że zawsze są przed nami możliwości. Trzymaj się swojego produktu, zapomnij o szukaniu okazji, a dobre rzeczy się wydarzą.

Przekonanie, że wiara jest ważnym atrybutem biznesowym, ma duży wpływ na to, jak Williams jest w stanie dostrzec możliwości. „Ma upartą wizję”, mówi Tim O'Reilly, luminarz technologii, który prowadzi wydawnictwo O'Reilly Media i który ukuł termin „Web 2.0”. O'Reilly był pierwszym pracodawcą Williamsa w Dolinie Krzemowej i inwestorem w Pyrze. „W sieci jest tak wiele start-upów ja też, tak wiele osób twierdzi, że to będzie kolejna wielka rzecz, ale odnoszący sukcesy przedsiębiorcy to ludzie, którzy widzą świat inaczej”. Najbliższy współpracownik Williamsa, współzałożyciel Twittera Biz Stone, mówi mniej więcej to samo. „Ma tendencję do czekania nieco dłużej niż wszyscy inni, aby dać pomysłowi więcej czasu”, mówi Stone. „To cierpliwość, wytrwałość i nadzieja – wszystkie te rzeczy w jednym”.

ile lat ma emily skye

Po odejściu z Google pod koniec 2004 roku, z szybko docenianymi akcjami i światowej klasy wykształceniem biznesowym, Williams postanowił stąpać po wodzie, dopóki nie nadarzy się odpowiednia okazja. „Chociaż myślę, że prawdopodobnie kiedyś założę inną firmę”, napisał na swoim blogu, „zmuszam się w tej chwili do zachowania niezobowiązującego. Moim celem jest rozwinięcie pewnej perspektywy, nauczenie się nowych rzeczy, odpoczynek i odkrywanie”. Obiecał podróżować i myśleć o tym, jak zmieni swoje życie.

Niewiele z nich robił. Jego sąsiad z sąsiedztwa, przedsiębiorca Noah Glass, zakładał firmę podcastową, a Williams zaczął mu doradzać w ciągu kilku tygodni po jego odejściu z Google. Doradztwo zamieniło się w pracę na pełny etat, a praca na pełen etat zamieniła się w bycie współzałożycielem, inwestorem zalążkowym i ostatecznie CEO. Do lutego 2005 r. zainwestował 170 000 dolarów i osobiście założył firmę, która teraz nazywa się Odeo, z demonstracją na TED, konferencji technologicznej, która odbyła się tylko na zaproszenie, która odbyła się w Monterey w Kalifornii. Tego samego dnia artykuł na pierwszej stronie w dziale biznesowym New York Times profilowane Odeo i jego słynnego założyciela. Wyglądało na to, że Williams był na dobrej drodze do przekształcenia kolejnego dziwnego zjawiska technologicznego w kolejną wielką rzecz.

Ale Odeo nie miało prawdziwego produktu – tylko poczucie, że podcasting będzie w jakiś sposób popularny. Strona internetowa, którą Williams zaprezentował na TED, katalog audio i kilka prostych narzędzi do nagrywania własnych podcastów, była gotowa do publicznego użytku dopiero kilka miesięcy później, a do tego czasu została przyćmiona przez udostępnienie przez Apple funkcji podcastów dla iTunes . Strategia Odeo, jeśli taka istniała, miała być punktem kompleksowej obsługi audio w Internecie, oferującym szereg narzędzi dla podcasterów i zwykłych słuchaczy. Bycie wszystkim dla wszystkich wymagało pieniędzy, a było wielu chętnych inwestorów, którzy chcieli wziąć udział w kolejnej wielkiej rzeczy Ev. Zebrał 5 milionów dolarów od inwestorów venture capital Charles River Ventures i wielu znanych aniołów, w tym O'Reilly'ego, sponsora Google Rona Conwaya i założyciela Lotus Mitch Kapor. Firma szybko zaczęła zatrudniać i do końca roku zatrudniała 14 osób.

WChociaż próbował wymyślić strategię dla Odeo, Williams przetwarzał lekcje z ostatnich kilku lat. Jesienią 2005 roku napisał to, co nazywa „moim najlepszym wpisem na blogu”. Nazywało się „Dziesięć reguł dla start-upów internetowych” i od tego czasu stało się czymś w rodzaju klasycznego Internetu. (Wyszukaj w Google tytuł, a uzyskasz ponad tysiąc wyników, z których prawie wszystkie wskazują na post Williamsa). Lekcje zostały wyniesione z jego doświadczenia w Bloggerze, zwłaszcza pierwszego „Be Narrow”, który zachęcał przedsiębiorców do „ Skoncentruj się na najmniejszym możliwym problemie, który mógłbyś rozwiązać, a który byłby potencjalnie użyteczny”. Inne lekcje to „Bądź mały”, „Bądź wybredny” i „Bądź egocentryczny”, które omawiały znaczenie założycieli firm używających własnych produktów.

Nawet kiedy pisał swoje zasady, ignorował je. Nie prowadził nawet podcastów. Gdy Odeo walczyło o zdobycie nowych użytkowników, Williams zaczął postrzegać swój problem jako jeden ze struktur korporacyjnych. Zaakceptował miliony dolarów kapitału inwestycyjnego, zbudował zespół i pracował w mediach, zanim dowiedział się, czym jest jego firma. Odeo musiało eksperymentować, a nawet grać. „Gdybyśmy byli tylko dwoma facetami w garażu, moglibyśmy powiedzieć: „Nie znam tego pomysłu, ale zobaczmy, do czego to prowadzi” – mówi. Jego rozwiązaniem było zorganizowanie tego, co nazwał „dniem hakerskim”. Podzielił firmę na małe grupy i kazał im spędzić dzień na eksperymentowaniu – nie tylko z podcastami, ale także ze wszystkim, co im się spodoba. To projekt Dorseya uderzył w Williamsa. Dorsey od dawna był zafascynowany funkcją statusu w komunikatorach internetowych: krótkimi, zwięzłymi wiadomościami, które pozwalają informować znajomych online, co robisz. Zbudował prototyp Twittera w dwa tygodnie.

„Myślenie, że twttr jest najwspanialsze”, napisał na Twitterze Williams w marcu 2006 roku. Z niewielkimi fanfarami został uruchomiony w lipcu. Podobnie jak wcześniej Blogger, Twitter został wprowadzony jako eksperyment, zabawny mały projekt poboczny. Niemniej jednak Williams był podekscytowany – bardziej podekscytowany niż czymkolwiek, co wydarzyło się w Odeo. To sprawiło, że zaczął myśleć o dniu włamania, który doprowadził go do Twittera, a potem o dwóch latach, w których z trudem budował byle co , pomimo posiadania dużej ilości pieniędzy i całego szumu na świecie.

Jak udało się przeprowadzić jeden eksperyment, podczas gdy nie udało się to całej firmie? A co ważniejsze, jak mógł zrobić ich więcej?

LUB25 października 2006 r. Williams zamieścił swoją odpowiedź na blogu. Kupował Odeo, podejmując osobliwy – czasem wręcz niewiarygodny – krok zwrotu pieniędzy swoich inwestorów venture capital. Kosztowało go to z własnej kieszeni 3 miliony dolarów plus całą gotówkę, którą miał Odeo. Za upadliwą firmę internetową i niesprawdzony prototyp trzeba było sporo zapłacić.

Nazwał nowe przedsięwzięcie „Oczywistym”, ukłon w stronę lekcji wyciągniętej z sukcesu w Bloggerze – że z pozoru głupie i trywialne pomysły często wyglądają jak świetne z perspektywy czasu. Oczywiste byłyby warsztaty, na których Williams i jego kohorty mogliby eksperymentować z pomysłami w środowisku wolnym od zakłóceń finansowych. Jeśli pomysł zadziałał naprawdę dobrze, mógłby go wydzielić w niezależną firmę, korzystając z inwestycji z zewnątrz. W przeciwnym razie mógłby go zatrzymać dla Oczywistych lub wyrzucić. „Nie chcę się martwić o uzyskanie wpisowego od kierownictwa lub zarządu, zbieranie pieniędzy, martwienie się o postrzeganie inwestorów lub wypłatę” – napisał na blogu. Posunięcie to było powszechnie postrzegane jako heroiczne. „Odeo kupuje duszę” – czytamy w tytule plotkarskiego bloga Valleywag.

Krótko po zakupie Odeo Williams napisał na blogu post, w którym ogłosił zamiar sprzedaży podcastowej części firmy – nowojorski start-up zapłacił za usługę milion dolarów – i skupił się na Twitterze. Usługa wiadomości tekstowych miała swoją premierę na festiwalu technologicznym South by Southwest w marcu, podczas którego uczestnicy konferencji chętnie rozpoczęli wzajemne publikowanie na Twitterze. Stamtąd szybko rosła, docierając do stu tysięcy użytkowników w ciągu kilku tygodni i zdobywając ogólnokrajowe media. W lipcu Williams formalnie wydzielił firmę, pozyskując kilka milionów dolarów od Union Square Ventures, nowojorskiego VC cieszącego się reputacją handlarza. (Partner zarządzający Fred Wilson, który sądząc po jego Twitterze, naprawdę uwielbia jeść w Murray's Bagels, korzystał z tej usługi od miesięcy.) Williams mianował Dorsey CEO i kazał mu skupić się wyłącznie na rozwiązywaniu problemów z niezawodnością Twittera. Chociaż Williams pozostaje największym pojedynczym udziałowcem, dołożył wszelkich starań, aby trzymać się z dala od Twittera. Mówi, że model biznesowy może poczekać, aż zaczną z niego korzystać miliony ludzi.

Począwszy od pierwszego dnia tego roku, Williams zaczął na poważnie pracować nad Obvious. Jego miejsce pracy to mały kącik pod salą konferencyjną na podwyższeniu w biurze Twittera w San Francisco. Budynek służył jako prywatny dom, fabryka snowboardów i sklep z bielizną. Zabrudzony dywan ma kolor wyrzyganej zieleni, a jedyne naturalne światło pochodzi z kilku świetlików wysoko nad głową. Do tej pory Williams zatrudnił dwóch inżynierów kontraktowych do tworzenia małych produktów programowych; budują aplikację, która pozwoli użytkownikom pisać „notatki do siebie”. Oczywiście nie liczy się specjalnie na ten produkt – „Prawie nie warto o tym mówić”, mówi Williams – ale o to właśnie chodzi. Williams chce, aby rozwój produktu był mniej ryzykowny i bardziej podatny na rodzaj spontaniczności, który stworzył Twittera.

Jednocześnie stara się znaleźć start-upy na wczesnym etapie rozwoju, które zostaną włączone do Oczywistych. Mówi, że chciałby zainwestować około 100 000 dolarów w każdą firmę. Wszyscy będą pracować w tym samym biurze, co oznacza, że ​​w końcu będzie musiał poszukać dodatkowej przestrzeni. Próbuje również zatrudnić asystenta: Opis stanowiska ostrzega, że ​​kandydat będzie otrzymywać wynagrodzenie godzinowe, „dopóki nie skonfigurujesz systemu płac dla firmy, a wtedy możemy omówić wynagrodzenie i ubezpieczenie (po tym, jak to ustawisz).

Celem jest oddzielenie twórczego środowiska procesu start-upu od codziennej pracy związanej z prowadzeniem firmy. „Na razie wszystko to tylko teoria” – mówi Williams. „Mamy jednak nadzieję, że dzięki stworzeniu środowiska obejmującego wiele projektów jednocześnie, takie szczęśliwe wypadki mogą się zdarzyć”. Jeśli brzmi to niebiznesowo, to też o to chodzi. Oczywiste jest, w najszerszym znaczeniu, firma zbudowana na idei, że trudno przewidzieć, które pomysły zadziałają, a które nie. „To prawie jak trupa teatralna” – mówi Stone. „Pomysł polega na majsterkowaniu i chęci wymyślania klap”.

Jak większość dobrego teatru, nowa kompania Williamsa jest jednocześnie destrukcyjna i pobłażliwa – ambitnym wyzwaniem dla księgi zasad Doliny Krzemowej i testem dla wszystkich tych blogowych teorii. Towarzystwo małych eksperymentów samo w sobie jest eksperymentem i szansą dla Ev na zrobienie czegoś wielkiego na własnych warunkach.

Max Chafkin napisał okładkę grudniowego artykułu Inc. 's Przedsiębiorca Roku 2007, Elon Musk.