Główny Uruchomienie Lekcje od najbardziej bezwzględnego konkurenta na świecie

Lekcje od najbardziej bezwzględnego konkurenta na świecie

Twój Horoskop Na Jutro

Pomysł za miliard dolarów przyszedł do Arne Bleckwenn nagle i od razu:

Co by było, gdyby podróżni mogli korzystać z Internetu do rezerwacji pokoi w apartamentach równie łatwo, jak w przypadku rezerwacji pokoi w hotelach? A gdyby istniała strona internetowa, która pozwalałaby ludziom na całym świecie wynająć mieszkanie, wolną sypialnię – do diabła, nawet dmuchany materac? Podróżujący dostaliby dobry interes, ludzie z brakiem gotówki z dodatkową przestrzenią mogliby zarobić kilka dodatkowych dolarów, a przemysł hotelarski o wartości 400 miliardów dolarów rocznie wykrwawiłby pieniądze.

ile lat ma Erin z kości słoniowej?

To było zwariowane, ale jakoś Bleckwenn wiedział, że to zadziała. Doszedł do wniosku, że ta nowa firma może zrujnować rynek hotelowy w taki sam sposób, w jaki eBay zrewolucjonizował świat handlu detalicznego. Postanowił spróbować.

Bleckwenn miał zaledwie 28 lat w czasie swojej wizji, ale był już starym wyjadaczem w zakładaniu firm. W wieku 17 lat stworzył forum internetowe dla entuzjastów gier wideo, a w wieku 19 lat przekształcił je w biznes. „Podczas gdy wszyscy inni, których znałem, imprezowali, ja zatrudniałem ludzi i zdobywałem fundusze”, opowiada mi przy kawie w swoim biurze. „Wtedy zdecydowałem, że to właśnie chcę robić do końca życia”. Po ukończeniu studiów uzyskał tytuł MBA i założył dwie kolejne firmy – ostatnią, GratisPay, sprzedał konkurentowi za siedmiocyfrową sumę w lutym 2010 roku.

Do tego czasu był gotowy na coś większego, rodzaj firmy skierowanej do konsumentów, którą mógłby chwalić się znajomym. Przez całe dorosłe życie był turystą z plecakiem i podobał mu się pomysł pomagania niezależnym podróżnikom w znalezieniu miejsca na nocleg. Poza tym ekonomia biznesu wyglądała świetnie. „W Nowym Jorku możesz zatrzymać się w hotelu W za 400 dolarów za noc” – mówi. – Albo możesz zostać w czyimś mieszkaniu za 100 dolarów. To jedna czwarta ceny. A spis mieszkań jest nieograniczony. W ciągu dwóch miesięcy zebrał trochę kapitału zalążkowego i wykorzystał go do zbudowania sprawnej strony internetowej.

Kiedy odwiedzam firmę w marcu, zaledwie 11 miesięcy po jej założeniu, Bleckwenn zatrudnia 350 pracowników i przeżywa dziki rozwój. Oczekuje, że w tym roku przyniesie 130 milionów dolarów przychodu. „Kiedy moja ostatnia firma przeszła od zera do 80 pracowników, myślałem, że to najbardziej szalona rzecz, jaka mi się kiedykolwiek przytrafiła”, mówi. „Ale to było na zupełnie innym poziomie”.

Być może ta historia brzmi znajomo. Ambitny dwudziestoparolatek marzy o firmie internetowej, przyciąga inwestorów i przyciąga miliony klientów. Możesz nawet pomyśleć, że słyszałeś o firmie Bleckwenn, która brzmi bardzo podobnie do Airbnb. Ta firma z San Francisco, która pozwala każdemu zamienić jego mieszkanie w jego osobisty hotel, została utworzona w 2007 roku. Założyciele firmy mieli trudności z zapłaceniem rachunków, zanim ostatecznie otrzymali 20 000 dolarów finansowania od Y Combinator. W zeszłym roku Airbnb przekroczyło 100 000 ofert pokoi, zostało okrzyknięte gwiazdą dorocznej konferencji South by Southwest Interactive i pozyskało 112 milionów dolarów z funduszy venture capital.

Ale Bleckwenn nie jest założycielem Airbnb – i chociaż historia, którą mi opowiada, jest prawdziwa, pomija kluczowy szczegół: Pomysł za miliard dolarów nie był jego własnym. Zakładając swoją berlińską firmę Wimdu, Bleckwenn dokonał inżynierii wstecznej podstawowych funkcji Airbnb, zapożyczając swobodnie z projektu graficznego swojego amerykańskiego konkurenta. On i jego współzałożyciel, Hinrich Dreiling, używali niemal identycznego układu strony i podobnego logo do Airbnb. Na dole strony Airbnb, która dumnie głosiła wzmianki prasowe o firmie w company New York Times i w CNN, oczywiście nie można było ich bezpośrednio skopiować, ponieważ Wimdu nie pojawił się jeszcze w żadnych międzynarodowych mediach. Więc Bleckwenn poprawił sformułowanie – z jak widać na do koncepcja przedstawiona na —i pozostawił logo na miejscu.

W ciągu dwóch miesięcy Bleckwenn i jego zespół odtworzyli to, czego stworzenie zajęło założycielom Airbnb cztery lata. Zrobili to spokojnie i szybko, i zrobili to dobrze. „To tylko konkurencja”, mówi Bleckwenn. „Oczywiście Airbnb jest nieszczęśliwe”.

Był jeszcze jeden znaczący sposób, w jaki podróbka Bleckwenna różniła się od oryginału: miał dużo ponad 20 000 dolarów do pracy. Inwestycja, którą Bleckwenn opisał mi jako kapitał zalążkowy, była warta 20 milionów dolarów, a do czerwca 2011 roku firma zebrała 90 milionów dolarów. Duża część pieniędzy pochodziła z Rocket Internet, berlińskiego inkubatora, którego 39-letni współzałożyciel, Oliver Samwer, znany jest ze swojej skuteczności, bezwzględności i zamiłowania do bezwstydnego odrzucania genialnych dzieł najlepszych z Doliny Krzemowej. i najjaśniejszy.

W kraju o jednym z najniższych wskaźników przedsiębiorczości na świecie – Niemcy tak unikają ryzyka, że ​​większość nadal nie używa kart kredytowych – Samwer jest anomalią: zawadiacki potentat internetowy o wartości netto szacowanej na miliard dolarów. Jest zarówno najważniejszym niemieckim przedsiębiorcą, jak i najbardziej zniesławionym. Podczas Europejskiego Szczytu Piratów, konferencji start-upów, która odbywała się co roku we wrześniu w Kolonii, uczestnicy spalili kukłę „naśladowcę” – oczywiste odniesienie do skłonności Samwera do niesubtelnej imitacji. „Konkurowanie z nim jest prawie niemożliwe”, mówi Moritz Delbrück, założyciel Concern, firmy zajmującej się doradztwem w zakresie zarządzania, i człowiek, który kierował spalaniem kukły. „Jest bardziej zdyscyplinowany, pracuje ciężej i nie przestaje, dopóki nie wygra. Cokolwiek jest w jakiś sposób prawnie możliwe, zrobi to.

Pomyśl o Rocket jako coś w rodzaju Kinko's dla internetowych start-upów - to znaczy, gdyby Kinko's byli obsadzani przez hiperagresywnych niemieckich bankierów i mieli setki milionów dolarów kapitału inwestycyjnego od rosyjskich oligarchów, szwedzkich miliarderów i arabskich państwowych funduszy majątkowych. Jeśli możesz pomyśleć o gorącym amerykańskim start-upie, szanse są takie, że Samwer i jego dwaj bracia, Marc i Alexander, sklonowali go gdzieś na całym świecie. Sprzedali swoją witrynę zakupów grupowych, CityDeal, firmie Groupon za pakiet, który jest obecnie wart 700 milionów dolarów; ich klon Zappos, Zalando, ma 3000 pracowników i dochód, który uważa się, że znacznie przekracza 1 miliard dolarów; i jest wiele, wiele innych przykładów.

Aby dać sens: od dnia, w którym zacząłem opisywać tę historię, w grudniu zeszłego roku, do dnia, w którym ta historia została opublikowana na początku maja, Rocket stworzył klony Square, Fab, Zappos i Amazon. W rzeczywistości były dwie Amazonki: jedna w Dżakarcie, zwana Lazada, i jedna w Stambule, zwana Mizado. „Jestem na lekach na wzrost”, mówi mi Samwer, kiedy odwiedzam jego biuro w Monachium. „Szybki wzrost. Formuła 1, nie golf.

Zawsze istniały firmy naśladujące, ale w ciągu ostatnich kilku lat technologia wytworzyła nową dynamikę. „Tempo imitacji dramatycznie przyspiesza” – mówi Oded Shenkar, profesor globalnego biznesu na Ohio State University i autor książki Naśladowcy . W latach 80. czas między wprowadzeniem na rynek innowacyjnego produktu a powszechnym naśladowaniem przez konkurencję skrócił się z kilkudziesięciu do kilku lat. Obecnie nawet złożone produkty, takie jak samochody, można poddać inżynierii wstecznej i wprowadzić na rynek w ciągu roku. Udany start-up internetowy może zostać zniszczony w ciągu jednego popołudnia. Większość z nich zniknie w ciągu kilku miesięcy.

Być może nie jest zaskoczeniem, że amerykańskie start-upy nie przychylnie przyjęły takie kopiowanie. Kiedy Airbnb dowiedziało się o istnieniu Wimdu, firma wysłała zirytowany e-mail do użytkowników Airbnb, który został następnie opublikowany przez TechCrunch: „Odkryliśmy, że ci oszuści mają historię kopiowania stron internetowych, agresywnie kłusujących w swojej społeczności, a potem próba odsprzedania firmy z powrotem do oryginału” – czytamy w notatce.

Większość Doliny Krzemowej – i amerykańskiej prasy biznesowej – generalnie przytaknęła w zgodzie na takie oświadczenia. My, Amerykanie, kochamy oryginalność, wypracowując specjalne miejsce w korporacyjnym niebie dla ludzi, których wyobrażamy sobie, że wymyślają przyszłość – i specjalne miejsce w piekle dla tych, którzy zarabiają pieniądze, strącając je.

Ale co właściwie jest złego w imitacji? Czy kopie zawsze są złe dla firm, które kopiują? I dlaczego nalegamy na traktowanie dobrych pomysłów biznesowych jak dzieł sztuki, których nigdy, przenigdy nie należy naśladować?

„To jest jak religia”, mówi Shenkar, który twierdzi, że amerykańskie firmy zaczęły kłaść nierozsądny nacisk na innowacje, ignorując fakt, że wiele wspaniałych firm – na przykład Southwest Airlines, Walmart i uwielbiane przez wszystkich studium przypadku innowacji, Apple – były świetnymi naśladowcami. W końcu Apple nie wynalazł odtwarzacza MP3, smartfona z ekranem dotykowym ani tabletu; zapożyczał pomysły innych ludzi i elegancko je zbierał. „Mając przedsiębiorstwo typu start-up oparte na imitacji jest niemal odrażające dla większości Amerykanów” – mówi Shenkar. — Ale to szaleństwo, jeśli mnie pytasz. Dopóki firma postępuje zgodnie z zasadami i robi rzeczy legalnie, wszystko jest zgodne z prawem. Dlaczego nie jest uzasadnione korzystanie z modelu biznesowego, który odniósł sukces w innych częściach świata?

Na pierwszy rzut oka Berlin wydaje się dziwnym miejscem do bezwzględnej egzekucji biznesowej, z której słynie Oliver Samwer. W czasie zimnej wojny Niemcy Zachodnie zachęcały do ​​ponownego zaludnienia miasta zwalniając berlińczyków z obowiązkowej służby wojskowej. To, w połączeniu z hojnymi dotacjami na żywność i absurdalnie niskimi czynszami – miasto było mocno zaludnione od czasów II wojny światowej – przyciągnęło artystów, muzyków (w tym Davida Bowiego, Briana Eno i Iggy'ego Popa) i wszelkiego rodzaju kontrkulturalistów. Nawet dzisiaj Berlin jest miejscem, w którym każdy wydaje się mieć dodatkowy występ jako DJ. To światowa stolica hipsterów – jak głosi nieoficjalne motto miasta: „Biedny, ale seksowny” lub po angielsku „Słabe, ale sexy”.

Ale te same rzeczy, które sprawiają, że Berlin jest idealnym miejscem do rozpoczęcia kariery artystycznej lub dołączenia do ligi rowerowej polo, sprawiają, że jest to również idealne miejsce do zakładania firm internetowych. Berlin może być biedny i seksowny, ale jest też stolicą czwartej co do wielkości gospodarki świata i ma największą koncentrację uniwersytetów w całych Niemczech. Ponieważ bezrobocie utrzymuje się na wysokim poziomie – 13%, dwukrotnie przewyższa średnią krajową – i ponieważ koszty utrzymania są tak niskie, młodych inżynierów można zatrudniać za ułamek tego, co kosztują w każdym innym bogatym kraju.

Chociaż nadal znacznie częściej spotykasz aktora w Berlinie niż podróbkę, szeregi tych ostatnich rosną. Poza Rocketem jest pół tuzina chętnych Samwera, o nazwach takich jak Team Europe, Springstar, Atlantic Ventures i Found Fair. W grudniu 25 czołowych poruczników Rocketa masowo zrezygnowało, by założyć własny inkubator o nazwie Projekt A. Szybko zebrali 65 milionów dolarów od niemieckiego giganta detalicznego Otto.

Ale żaden z tych nowszych naśladowców nie był w stanie dorównać oryginałowi. „Kiedy patrzysz na to, co zbudował Rocket i nie porównujesz tego z niczym innym, jest to niesamowite” – mówi Felix Petersen, założyciel Amen, berlińskiej firmy zajmującej się mediami społecznościowymi. „Mają wskaźnik sukcesu wynoszący 70 lub 80 procent. To prawie licencja na drukowanie pieniędzy.

Samwer mówi, że nie ma nic przeciwko nazywaniu go naśladowcą. „Większość innowacji znajduje się na szczycie innych innowacji, jeśli naprawdę się na to przyjrzeć” – mówi. Dla Samwera sugestia Airbnb, że Wimdu jest „oszustwem”, jest równie głupia, jak pomysł, by Samsung ostrzegał klientów o oszustwie Vizio polegającym na opracowaniu podobnego telewizora z płaskim ekranem i sprzedaży go za mniejsze pieniądze. „Zawsze istnieje konkurencja”, mówi. „Wygrywamy, ponieważ traktujemy naszą pracę bardzo poważnie”.

Jak na mężczyznę o drobnej budowie, przeciętnym wzroście i wysokim, niemal piskliwym głosie, Samwer robi wrażenie fizycznie. Jest wyjątkowo wysportowany, o surowych rysach i chłodnych niebieskich oczach. Mówi do zapierającego dech w piersiach klipu i zatrzymuje się tylko po to, by spojrzeć na swojego BlackBerry, który ciągle dzwoni. Samwer nie korzysta z usług publicysty ani asystenta, odbiera własny telefon i nie umawia się na spotkania z wyprzedzeniem większym niż dzień lub dwa. Kiedy zgodził się na zrobienie mu zdjęcia do tego artykułu, zapytał mnie, jak moim zdaniem czytelnicy zareagują na tę historię. Powiedziałem mu, że nie jestem pewien. — Wiesz — powiedział — wierzę, że ludzie spotykają się więcej niż raz w życiu. Mam nadzieję, że weźmiesz to pod uwagę.

Czasami tego typu zachowanie wpędza Samwera w kłopoty. W e-mailu zawierającym 1297 słów wysłanym w październiku ubiegłego roku i szeroko przedrukowywanym i komentowanym, Samwer zażądał „ataku inwestycyjnego na pełną skalę” w internetowym przemyśle meblarskim. „Czas na blitzkrieg musi być wybrany mądrze — napisał, dając menedżerom w Turcji, Indiach, Australii, Afryce Południowej i Azji Południowo-Wschodniej weekend na opracowanie planu sukcesu — podpisany waszą krwią”. – Nigdy nie zapominaj – zakończył. „To ostatnia szansa w twoim życiu! Szansa na kolejny miliard dolarów firmy e-commerce już nigdy nie nadejdzie”.

Samwer mówi mi, że żałuje przywoływania nazistowskiej strategii wojskowej, ale odrzuca dalszą krytykę jego stylu. „W ogóle mnie to nie dotyka” – mówi. „A gdybym przejrzał wszystkie twoje e-maile i spróbował znaleźć taki, który nie jest taki miły, i wyrwał go z kontekstu? Poza niestosownymi słowami to tylko pasja”.

Latem 1998 roku, w ramach pracy dyplomowej w szkole biznesu, Samwer i kolega z klasy spędzili lato w Dolinie Krzemowej, przeprowadzając wywiady z przedsiębiorcami, którzy byli na liście opublikowanej przez Do góry magazyn „najgorętszych prywatnych firm”. 167-stronicowy artykuł, który powstał w wyniku tych badań, który ostatecznie został opublikowany jako książka pod tytułem America's Most Successful Startups: Lessons for Entrepreneurs, jest niemal komicznie niemiecki w swej dogłębności. (Na przykład rozdział 14, sekcja 5, część 1, podtytuł 6: „Obiady dyrektora generalnego i śniadania dla pracowników”). Podręcznik Samwera zdradza jednak szczerą fascynację kulturą start-upów w USA. „Najlepszą rzeczą w byciu w Ameryce było to, że inspiracja” – mówi Samwer. „Kiedy zobaczyłeś amerykańskich przedsiębiorców, chciałeś być taki jak oni. Chciałeś nimi zostać.

W 1999 roku on i jego bracia postanowili to zrobić w sensie dosłownym, zakładając Alando, berlińską firmę wzorowaną bezpośrednio na eBayu. Ich czas był nienaganny: w ciągu kilku miesięcy eBay kupił firmę za 50 milionów dolarów. W ciągu następnych kilku lat Samwerowie zainwestowali pieniądze w serię naśladowców – przede wszystkim StudiVZ, niemiecki Facebook (nazwa jest skrótem od niemieckiego słowa oznaczającego katalog studentów ).

Chociaż StudiVZ używał czerwonego schematu kolorów, a nie niebieskiego Facebooka, bardzo dokładnie naśladował projekt Marka Zuckerberga pod wieloma innymi względami, w tym układami, grafiką, a nawet funkcją Poke. Facebook pozwał StudiVZ w 2008 r. w Niemczech i Kalifornii, twierdząc, że niemiecki konkurent naruszył jego wygląd handlowy, celowo próbując zmylić klientów. Facebook przegrał w niemieckim sądzie. StudiVZ zapłacił za rozstrzygnięcie amerykańskiego procesu, ale do tego czasu Samwerowie już dawno zniknęli, sprzedając firmę za 134 miliony dolarów. Założyli Rocket w 2007 roku.

Kilka dni po spotkaniu z Samwerem odwiedzam siedzibę firmy Rocket, sześciopiętrowy budynek biurowy po dawnej wschodnioniemieckiej stronie Bramy Brandenburskiej, w którym pracuje 200 z 500 pracowników firmy. Słucham, jak dyrektor zarządzający Alexander Kudlich wyjaśnia, jak on i Samwer decydują, które start-upy naśladować. Rynek musi być duży – 1 miliard dolarów lub więcej – i musi istnieć sprawdzony model biznesowy, który sprawdził się w innym regionie. Rocket szuka „możliwości burgera i piwa”, uniwersalnych produktów i usług, które nie są specyficzne dla danej kultury lub regionu. „Kiedy zobaczymy, jak te rzeczy łączą się w całość, wówczas mapujemy model biznesowy na poszczególne kraje i sprawdzamy, gdzie występują białe plamy” – mówi Kudlich. – No to zrobimy to.

Decyzja o skopiowaniu danej firmy zajmuje zazwyczaj od trzech godzin do kilku dni; faktycznie budowa pierwszej wersji strony internetowej nowej firmy zajmuje od czterech do sześciu tygodni. „Szybkość podejmowania decyzji jest niesamowita” – mówi Brigitte Wittekind, była konsultantka McKinsey, która została zrekrutowana w zeszłym roku do stworzenia klonu Birchbox, nowojorskiego start-upu, który oferuje subskrybentom próbki kosmetyków za 10 dolarów za sztukę. miesiąc. Firma Wittekinda, Glossybox, przez pierwszy rok otwierała strony internetowe w 20 krajach. Ma 400 pracowników i 200 000 płatnych subskrybentów – dwa razy więcej niż jego amerykański odpowiednik – i właśnie wystartował w Stanach Zjednoczonych, jeden z nielicznych przypadków, w których klon Rocketa zmierzy się z firmą, na której jest wzorowany.

W zamian za pomoc operacyjną i dostęp do kapitału, który Samwerowie gwarantują swoim założycielom, Wittekind musiała zgodzić się na prawie zerowe udziały w założonej przez siebie firmie. Rocket posiada 58 procent udziałów w Glossybox; większość pozostałej części kapitału jest podzielona między Kinnevik, szwedzki koncern inwestycyjny, który w 2011 roku wpompował 400 milionów dolarów w start-upy Rocket, a rosyjskiego miliardera Leonarda Blavatnika. Wittekind, jej współzałożycielka, i jej pracownicy posiadają mniej niż 7 procent wyemitowanych akcji.

Taki układ jest typowy dla start-upów Rocket. Założyciele zaczynają z pensją w wysokości około 100 000 USD plus udział w kapitale od 2 do 10 procent. Pakiet ma na celu konkurowanie z wynagrodzeniami oferowanymi przez banki inwestycyjne i wysokiej klasy firmy doradcze w zakresie zarządzania. „Tworzymy alternatywną ścieżkę kariery dla wysokich potencjałów” – mówi Kudlich. Chociaż ta wizja przedsiębiorczości prawdopodobnie brzmi obraźliwie dla przeciętnego amerykańskiego przedsiębiorcy, to dlatego, że tak naprawdę nie jest to przedsiębiorczość. „Usuwamy ryzyko finansowania, ryzyko modelu biznesowego i ryzyko egzekucji”, mówi Kudlich. „To całkiem przekonująca propozycja”.

Oczywiście armia absolwentów MBA i McKinsey może nie być armią przedsiębiorców, ale to nie znaczy, że nie są innowacyjni. „Uważamy, że innowacja to coś więcej niż projekt i pierwszy pomysł”, mówi Kudlich. „Co jest trudniejsze: mieć pomysł na sprzedaż butów przez Internet czy zbudowanie łańcucha dostaw i magazynu w Indonezji? Pomysły są ważne. Ale ważniejsze są inne rzeczy.

Mówienie założycielowi, że idee nie są najważniejsze, jest trochę jak mówienie pisarzowi, że kluczowym elementem pisania jest zrobienie papieru, na którym zostaną wydrukowane jego słowa. Nawet do tego stopnia, że ​​to prawda, mija się z celem.

— Nie sprzeciwiam się temu, co robią Samwery; Po prostu nie wydaje mi się to zbyt zabawne” – mówi Alexander Ljung, współzałożyciel SoundCloud, 80-osobowego start-upu zajmującego się udostępnianiem dźwięku (pomyśl o YouTube bez zdjęć). Ljung, szwedzki muzyk i inżynier, przyjechał do Berlina na wesoło w 2007 roku i już po tygodniu wiedział, że przenosi tu firmę. SoundCloud ma teraz 10 milionów użytkowników — z których niewielki procent płaci nawet 500 USD rocznie za konto profesjonalne — i 63 miliony USD w finansowaniu venture. Powszechnie uważany jest za najbardziej innowacyjny start-up w mieście.

SoundCloud nie został jeszcze skopiowany, ale oferty pracy dla niezależnych programistów są zaśmiecone prośbami o pomoc w budowaniu podróbki. (Cena bieżąca wydaje się wynosić około 500 dolarów). „Obrona przed naśladowcami będzie musiała być wbudowana w projekt każdej firmy” – mówi Shenkar. Może to oznaczać oferowanie produktów, które są trudniejsze do skopiowania, ponieważ są zbyt trudne technicznie, lub może to oznaczać zebranie znacznie większych kwot, aby szybciej rozwijać się na arenie międzynarodowej.

Z drugiej strony istnieje niewiele dowodów na to, że Samwer wyrządził wiele bezpośrednich szkód amerykańskim firmom, które zostały skopiowane. Start-upy rakietowe mogą być nieoryginalne, ale konkurowanie z firmami, które je zainspirowały, po prostu nie jest częścią modelu.

czym jest pochodzenie etniczne miłości księżniczki?

Możliwe, że zdolność Rocketa do zbudowania np. indonezyjskiej Amazonii czy belgijskiej Zyngi może w dłuższej perspektywie ograniczyć perspektywy rozwoju tych firm, ale nawet to nie jest do końca pewne. W 2010 r. Samwer pomógł założyć CityDeal, bezczelną podróbkę Groupona i jednego z setek klonów Groupona, które były próbowane na całym świecie. Zanim Groupon kupił CityDeal, zaledwie pięć miesięcy później, stał się liderem rynku w 13 krajach Europy. „Oliver i jego dwaj bracia są znani z podnoszenia praktyki klonowania amerykańskich modeli biznesowych w Europie w formę sztuki” – napisał dyrektor generalny Andrew Mason na blogu Groupon. „Ale… zdaliśmy sobie sprawę, że to jedni z najlepszych operatorów, jakich kiedykolwiek spotkaliśmy”. Aby przejąć CityDeal, Mason zapłacił wysoką cenę — 14 procent udziałów w połączonej firmie, czyli udział w przybliżeniu równy jego własnemu — i dał Samwerowi kontrolę nad międzynarodową działalnością Groupon.

Brzmi to jak dużo jak na miesięczną naśladowcę, ale z perspektywy czasu była to okazja. Rok później, gdy Groupon złożył wniosek o wejście na giełdę, międzynarodowy oddział Samwera przynosił ponad połowę przychodów firmy. (Dzisiaj wkład wynosi dwie trzecie, a tempo wzrostu jest dwukrotnie wyższe niż w Stanach Zjednoczonych). „Grupy nie byłoby, gdyby nie my”, mówi Samwer rzeczowo. „To była najszybsza ekspansja Internetu w historii”.

I prawdopodobnie dlatego, po wydaniu zjadliwego listu o „odkryciu” niemieckiej fabryki klonów, Airbnb zrobiło coś dziwnego: zatrudniło własną grupę naśladowców. W październiku ubiegłego roku firma ogłosiła, że ​​nawiązuje współpracę z berlińskim inkubatorem Springstar.

Chociaż Airbnb określa tę relację jako „współpracę strategiczną”, w ramach której Springstar udziela porad na temat globalnej ekspansji, nie wspomina o tym, że Springstar specjalizuje się w międzynarodowych wersjach start-upów, podobnie jak rzekomi oszuści w Rocket. Portfolio Springstar obejmuje podróbki Groupon i Zappos w Rosji, Brazylii, Indiach i Turcji. Airbnb zasadniczo przekazał swoją działalność międzynarodową artystom-naśladowcom w zamian za udział w kapitale. Airbnb nie kupiło naśladowcy; zamiast tego opłaca się zbudować do tego celu.

Nie zdawałem sobie z tego sprawy, dopóki nie odwiedziłem biura Springstar, spodziewając się kolejnego inkubatora w stylu berlińskim. Ale kiedy tam dotrę, 27-letni partner zarządzający Springstar, Magnus Resch, wprowadza mnie prosto w sam środek międzynarodowej operacji Airbnb; obie firmy mają wspólne biuro. „Zaczęliśmy od wszystkich tutaj, a potem przenieśliśmy ich do poszczególnych krajów”, mówi Resch. Od czasu współpracy ze Springstar Airbnb otworzyło biura między innymi w Skandynawii, Francji, Brazylii i Rosji.

Następnie Resch prowadzi mnie na drugą stronę biura, aby pokazać mi firmę, którą prowadził osobiście. Około piętnastu młodych ludzi pracuje na laptopach wśród stosów niedrogiej biżuterii.

– To naśladowca – mówi, lądując na ostatnim słowie z uśmiechem. Start-up Juvalia & You powstał zaledwie dwa tygodnie wcześniej i jest ściśle wzorowany na Stella & Dot, ośmioletniej firmie z San Francisco, która sprzedaje biżuterię za pośrednictwem sieci sprzedaży bezpośredniej.

Pomysł założenia firmy pojawił się w Resch w styczniu, kiedy przeczytał artykuł o zebraniu przez Stella & Dot 37 milionów dolarów od Sequoia Capital przy wycenie prawie 400 milionów dolarów. „Pomyśleliśmy: Wow, dlaczego Sequoia to robi?” on mówi. „A potem przyjrzeliśmy się ekonomii jednostkowej, która jest naprawdę niesamowita”. Oprócz powstającej operacji w Niemczech, Resch zarządza kolejnymi 50 pracownikami w biurach firmy w Rosji, Indiach i Brazylii, gdzie lokalne oddziały Juvalia & You zostały niedawno otwarte dla biznesu.

„Ostatecznie to, co tutaj robimy, to przedsiębiorczość” – przyznaje. „Niemcy mają ogromną awersję do ryzyka. Boimy się robić coś zupełnie nowego. Dlatego jesteśmy tak dobrzy w kopiowaniu.

Pytam Rescha, czy słyszał od Jessiki Herrin, założycielki Stella & Dot. Czy firma złożyła skargę? Śmieje się.

– Nie – mówi. — Ale chciałbym ją poznać. Czy możesz umieścić małą notatkę w swoim artykule, Jessico Herrin, proszę o kontakt? '