Główny Tydzień Małych Firm Sundar Pichai, dyrektor generalny Google, spędził trzy i pół godziny przed kongresem. Oto najdziwniejsze rzeczy, o które pytali

Sundar Pichai, dyrektor generalny Google, spędził trzy i pół godziny przed kongresem. Oto najdziwniejsze rzeczy, o które pytali

Twój Horoskop Na Jutro

Sundar Pichai, dyrektor generalny Google zeznawał przed Izbą Sądowniczą w tym tygodniu – pojawienie się trwało około trzech i pół godziny. Jak każdy, kto oglądał Świadectwo Kongresu Marka Zuckerberga Jak już zauważyłem, członkowie Kongresu, których wybraliśmy do reprezentowania nas, wydają się być niedoinformowani o podstawowym działaniu Internetu i potężnych firmach, które go dominują. Ich dziwne pytania – oraz fakt, że wielu wygłaszało przemówienia na temat tego, co uważali za antykonserwatywne uprzedzenia Google i prawie nie zadawali pytań – dały Pichaiowi wolną rękę. Nie musiał się zbytnio tłumaczyć z ostatnich strajków w sprawie molestowania seksualnego ani danych, które Google zbiera od użytkowników – mimo że sesja miała dotyczyć gromadzenia i wykorzystywania danych przez Google.

Kiedy to się skończyło, kilku obserwatorów zasugerowało w mediach społecznościowych, że władza ustawodawcza naszego rządu nie może dalej przesłuchiwać dyrektorów generalnych ds. technologii, po prostu po to, by uchronić ich przed wstydem.

Oto kilka przykładów, dlaczego:

1. W jaki sposób [nienawistne informacje o mnie] pojawiają się na iPhonie 7-latka?

Reprezentant Iowa, Steve King (po prawej) ma wnuczkę, która grała w grę na swoim telefonie komórkowym, kiedy podobno pojawiła się reklama polityczna, która mówiła tak okropne rzeczy o Kingu, że nie chciał ich cytować w zapisie. (Oskarżano go o rasizm, antysemityzm i wspieranie grup neonazistowskich, czemu zaprzecza).

Zapytany, w jaki sposób trafiła tam reklama, Pichai odpowiedział: „Kongresman, iPhone jest produkowany przez inną firmę”.

– To mógł być Android. To była jakaś rozprawa – odciął się King, przeoczając lub ignorując kwestię, że nie wiedząc, jaka jest gra ani jakie powiadomienia były ustawione w telefonie, nikt nie mógł odpowiedzieć na jego pytanie.

„Cieszę się, że zajmę się kontynuacją, kiedy zrozumiem szczegóły” – powiedział Pichai.

2. Jeśli wygooglujesz słowo idiota pod obrazami pojawia się zdjęcie Donalda Trumpa ... Jak działa wyszukiwanie, aby tak się stało?

To pytanie o softball wyszło od reprezentantki Zoe Lofgren (D) z Kalifornii. Pichai, słysząc frazę „Jak działa wyszukiwanie?” rozpoczęła obszerne wyjaśnienie, w jaki sposób Google indeksuje Internet i klasyfikuje wyniki na podstawie 200 czynników.

Mateusz Gray Gubler historia związku

Zarówno Pichai, jak i Lofgren powinni byli wiedzieć, że ranking Trumpa w wyszukiwaniu hasła „idiota” wynika z celowa manipulacja przez użytkowników Reddita, którzy zagłosowali za postem zawierającym jego wizerunek i słowo – złożone z relacji medialnych o tym zjawisku, co potwierdziło sztuczną inteligencję Google. że te dwa terminy powinny być połączone. Żaden z nich o tym nie wspomniał.

3. Nigdy nie ukarałeś żadnego pracownika za manipulowanie wynikami wyszukiwania. Czy tak jest?

Kongresman Lamar Smith (R) z Teksasu zadał to pytanie – takie, które wydawało się zakładać wykroczenie w sposób znany ze słynnego pytania „Kiedy przestałeś bić swoją żonę?”.

jak wysoki jest ali wong

Pichai wyjaśnił, że żaden pracownik Google ani nawet grupa pracowników nie będzie w stanie manipulować wyszukiwaniem, ponieważ proces jest tak złożony i składa się z tak wielu etapów. 'Nie zgadzam się. Myślę, że ludzie mogą manipulować tym procesem — powiedział Smith, nie przekonany.

4. Czy Google wie teraz, w jakim stopniu jego platformy internetowe były wykorzystywane przez rosyjskich aktorów w wyborach dwa lata temu?

Zapytał o to Jerrold Nadler (D), przedstawiciel z Nowego Jorku, powołując się na doniesienia mediów, że Rosjanie wydali „tysiące dolarów” na kupowanie reklam w Google z „wielu kont”.

Tak, odpowiedział Pichai – Google przeprowadził dokładne dochodzenie i odkrył, że w 2016 r. większość rosyjskich wydatków na reklamę polityczną pochodziła z dwóch kont, na które wydano łącznie 4700 USD. Uwaga dla Kongresu: Jeśli obawiasz się, że Rosjanie manipulują wyborami w USA, skup się na mediach społecznościowych zamiast na wyszukiwaniu. Na przykład na Facebooku Rosjanie wydali ponad 100 000 USD na reklamy, które dotarły do ​​146 milionów Amerykanów – i wyrządzili jeszcze więcej szkód, po prostu zamieszczając na platformie tysiące fałszywych wiadomości.

5. Przeszukujemy i co wyskakuje? Wikipedia!

To wyszło od przedstawiciela Teksasu Louie Gohmerta (R), który wykorzystał swoje pięć minut na lamentowanie nad tym, co uważa za głęboko zakorzenione liberalne stronniczość Google, zamiast zadawać jakiekolwiek pytania. Gohmert skarżył się, że jego szef sztabu aktualizował swój wpis w Wikipedii o informacje z adnotacjami co noc przez dwa tygodnie tylko po to, by każdego ranka usuwać zmiany. Wydawało się, że nie wie, że redagowanie strony pracodawcy jest niezgodne z wytycznymi Wikipedii.

6. Mam iPhone'a. Jeśli pójdę tam i usiądę z moimi przyjaciółmi z Demokratów, czy Google śledzi mój ruch?

Przedstawiciel Ted Poe (R) z Teksasu zadał to pytanie, jako jedno z niewielu, które dotyczyło gromadzenia danych, rzekomego tematu śledztwa. – Nie domyślnie – powiedział Pichai. 'Może istnieć usługa Google, z której korzystasz.'

To był idealny moment, aby Poe zagłębił się w niektóre z powszechnie używanych usług „opt-in”, takich jak wyszukiwarka Google z włączoną lokalizacją i Mapy Google. Jeśli na jego telefonie znajduje się któreś z tych elementów, Google rzeczywiście może śledzić jego ruchy, choć być może nie z jednej strony pokoju na drugą. Ale zamiast tego Poe postanowił spędzić swój ograniczony czas na drwieniu z Pichaia za jego odpowiedź. – To nie jest podchwytliwe pytanie. Zarabiasz 100 milionów dolarów rocznie. Powinieneś być w stanie odpowiedzieć na to pytanie - upierał się. – Jestem w szoku, że nie wiesz.

7. Znaczna część tego przesłuchania była stratą czasu.

Ta obserwacja pochodzi od Teda Lieu (D), przedstawiciela Kalifornii, który zauważył, że było to czwarte z „serii absurdalnych przesłuchań”. Powodem, dla którego te przesłuchania są stratą czasu, powiedział, jest to, że pierwsza poprawka do konstytucji chroni prawa ludzi i korporacji do wolności słowa, w tym wyniki wyszukiwania. Nawet gdyby Google był w stanie dostosować swoje wyniki wyszukiwania tak, aby bardziej faworyzować konserwatystów, Kongres nie może go do tego prawnie zmusić.

Innymi słowy, całe wydarzenie było niczym innym jak teatrem politycznym. Może następnym razem nasi wybrani urzędnicy dowiedzą się trochę o tym, jak działa internet, aby faktycznie mogli coś zrobić.