Główny Technologia Rzuciłem Twittera i nie mogę uwierzyć, jak bardzo poprawiło to moje życie

Rzuciłem Twittera i nie mogę uwierzyć, jak bardzo poprawiło to moje życie

Twój Horoskop Na Jutro

Trzydzieści jeden dni temu, kiedy przygotowywałem się do pierwszego od dekady miesiąca wolnego od mediów społecznościowych, myślałem, że wiem, w co się pakuję. Kiedy jakiś czas temu zrezygnowałem z Facebooka, wpadłem na pomysł, czego się spodziewać. Ponieważ szczególnie podobał mi się Twitter i polegałem na nim w pracy, chodzenie na zimno byłoby trudne, pomyślałem, ale wszystko byłoby tego warte, gdyby pozwoliło mi stworzyć zdrowsze relacje z mediami społecznościowymi .

Myliłem się na dwa sposoby. Po pierwsze, nie było to szczególnie trudne. Po drugie, nie jestem już pewien, czy istnieje coś takiego jak zdrowa relacja z mediami społecznościowymi. W każdym razie nie dla mnie.

Jestem fanem postanowień noworocznych. Niektóre z moich poprzednich obejmowały dokończenie propozycji książki, codzienne medytowanie i rezygnację z mięsa. Po miesiącu powstrzymywanie się od mediów społecznościowych było zarówno najłatwiejszym do trzymania się, jak i najbardziej natychmiastowym rozwiązaniem, jakie kiedykolwiek podjąłem. Jestem zdumiony i trochę przerażony, jak bardzo poprawiło to moje życie.

Odkąd wypisałem się z Facebooka – ja w większości z tego zrezygnowałem ponad rok temu i formalnie dezaktywowałem swoje konto jesienią ubiegłego roku – „media społecznościowe” dla mnie oznaczały w zasadzie Twitter i Instagram. (Korzystam z kilku innych nominalnie serwisów społecznościowych, takich jak Strava, LinkedIn i Pinterest, ale tak naprawdę nie uważam ich za media społecznościowe jako takie i jestem zadowolony z ich miejsca w moim życiu.) Instagram jest druga najpopularniejsza aplikacja społecznościowa po Facebooku , ale nigdy nie byłem w tym tak bardzo.

Inna historia na Twitterze. Jest stworzony dla kogoś takiego jak ja: jestem zawodowym ćpunem wiadomości, lubię wdawać się w kłótnie, jestem światowej klasy prokrastynatorem i uwielbiam popisywać się tym, jak mądrym wydaje mi się. Odkąd dołączyłem w lipcu 2009 roku, korzystałem z umiarkowanego lub intensywnego użytkownika, ale moja konsumpcja na Twitterze wzrosła po wyborach prezydenckich w 2016 roku, kiedy, jak wiele osób, nagle poczułem się boleśnie uzależniony od najświeższych wiadomości. Znowu się rozrosło, gdy odciąłem Facebooka od mojego życia, a moje codzienne sesje na Twitterze rozszerzyły się, by wypełnić cały czas, który tam spędzałem, a nawet więcej.

To, że wszystko to miało swoją cenę, było dość oczywiste. Ale musiałem rzucić palenie, aby docenić, ile kosztuje — przeczytać szczegółowy wykaz wszystkich sposobów, w jakie Twitter odejmuje od mojego życia. Po pierwsze czas. W typowy dzień spędzałem od 30 minut do godziny na czytaniu tweetów i pisaniu własnych; w dni, kiedy szaleństwo w Waszyngtonie lub szaleństwo związane z karmieniem się w Internecie szczególnie mnie denerwowały, mogło to trwać dwie godziny.

dr Jeff młoda pierwsza żona

Masz dodatkową godzinę lub dwie dziennie do stracenia? Na pewno nie. Oczywiście nigdy nie wydawało się, że to godzina lub dwie, podzielone na kilka minut, rozrzucone tu i tam przez cały dzień (i wieczór i noc). Ale odzyskanie tego czasu sprawiło, że od razu stało się jasne, ile czasu minęło. Przez pierwsze kilka tygodni prawie nie wiedziałam, co z tym wszystkim zrobić. Zdrzemnąłem się w południe. Oglądałem filmy na moim rowerze treningowym. Ożywiłem ambicję medytacji, planując sesje z samego rana – wtedy, kiedy zwykle siadałem przy laptopie z filiżanką kawy i słuchałem tweetów ze Wschodniego Wybrzeża.

( New York Times felietonista Farhad Manjoo mówi, że medytacja jest tym, co mu pomaga” przetrwać w Internecie, który rozpuszcza mózg . U mnie zadziałało w innym kierunku: musiałem oderwać się od internetu, aby medytować.)

Nadal zwlekałem, ale zwlekałem, czytając artykuły zamiast tweetów. Tweety oszukują twój mózg: ponieważ każdy z nich ma tylko 280 znaków, wydaje się mniej pobłażliwością, aby zrobić sobie przerwę, przeglądając kilka, niż przeczytać tę funkcję zawierającą 3000 słów, którą dodałeś do zakładek. Ale artykuł ma koniec; kanał Twittera nie. „Przeglądanie kilku tweetów” łatwo staje się „przewijaniem i odświeżaniem bezmyślnie, dopóki nie zdaję sobie sprawy, że słońce zaszło i siedzę w ciemności z pełnym pęcherzem”.

Zmieniła się również jakość moich myśli. Wiedziałem już, jak bardzo Twitter może wpłynąć na mój nastrój: po wyborach podjąłem świadomą decyzję o zaprzestaniu czytania tweetów tuż przed snem. Spędziłem zbyt wiele nocy wpatrując się szeroko otwartymi oczami w sufit, komponując idealną odpowiedź @-odpowiedź komuś, kto popełnił błąd Źle w Internecie na moim zegarku.

Nie zauważyłem, jak bardzo Twitter wpłynął nie tylko na to, jak się czułem, ale i na to, o czym myślałem – w jakim stopniu pozwoliłem, aby cokolwiek ludzie na Twitterze byli wkurzeni danego dnia, stało się tym, czym się wkurzałem, także, nawet jeśli to było coś, czego nigdy specjalnie nie przejmowałem się przeszłością. Widziałem kilka tweetów na temat popularnej kontrowersji du jour, o której jeszcze nic nie słyszałem, wzruszam ramionami i ruszam dalej, a potem jakoś godzinę później stwierdzam, że mam na ten temat opinię, że po prostu musiałem dzielić.

Brak tej dynamiki uderzył mnie w zeszłym tygodniu po tym, jak nastoletnich chłopców z katolickiego liceum w Kentucky złapano przed kamerą podczas konfrontacji z innymi grupami protestujących na wiecu przeciwko aborcji. Normalnie jestem bardziej Ekstremalnie Online, jak mówią, niż moja żona, ale tym razem musiała mi powiedzieć, co się dzieje. Słysząc o tym z drugiej ręki w ten sposób, a nie za pośrednictwem oburzonych retweetów wirusowych filmów, całość brzmiała trochę dezorientująco i mniej niż suma jej części, jak się rzeczywiście okazało . Bez wątpienia ktoś zrobił coś, co zasługiwało na potępienie, ale po prostu nie wydawało mi się to warte zachodu.

Ponieważ bycie na bieżąco z nowościami w niektórych obszarach to moja praca, trochę martwiłem się, że bycie poza Twitterem pogorszy mnie. W nowym badaniu 3000 użytkowników Facebooka , członkowie grupy eksperymentalnej, którzy zgodzili się dezaktywować swoje konta na miesiąc, wypadli nieco gorzej niż grupa kontrolna w quizie mającym na celu sprawdzenie wiedzy na temat ostatnich wydarzeń. (Zgłosili poprawę nastroju i spadek polaryzacji politycznej, a także poczucie, że mają znacznie więcej czasu na rozmowy z przyjaciółmi i oglądanie telewizji).

Nie zauważyłem, że wypadłem z pętli. Po pierwsze, podczas gdy pozostawałem wylogowany z samego Twittera, pozwoliłem sobie spojrzeć na Nuzzel, aplikację, która pokazuje wiadomości, które obserwowane osoby najczęściej udostępniają tego dnia. Ale odkryłem też, że wiele wiadomości można lepiej zrozumieć przy odrobinie dystansu. Zwracanie uwagi na aktualizacje godzinowe, a nie codzienne, może sprawić, że będziesz mniej niż więcej poinformowany; spójrz tylko na tę wielką wiadomość Buzzfeed dotyczącą Roberta Muellera i Michaela Cohena, która wyglądała, jakby miała wszystko zmienić... dopóki się nie skończyło , pozostawiając wstępne reakcje dziennikarskie na zadyszane i głupie.

Dodaj do tego ogromną poprawę produktywności i koncentracji, a jasne jest, że uwolnienie się od Twittera poprawiło mi pracę. I nic dziwnego. Guru samodoskonalenia Cal Newport mówi zdolność do „głębokiej pracy” jest najważniejszą umiejętnością, jaką pracownicy wnoszą do swojej pracy. Radzi rezygnację z mediów społecznościowych, wierząc, że płynące z nich korzyści są w większości iluzoryczne: „Jeśli skupisz się tylko na możliwych korzyściach, skończysz, jak wielu z nas dzisiaj, z cyfrowym życiem, które jest tak zagracone brzęczącymi, błyszczącymi węzłami, które przyciągają uwagę na naszą uwagę i manipulowanie naszymi nastrojami, tak, że stajemy się skorupą naszego potencjału”.

Nie znaczy to, że było to całkowicie bezpłatne. Chcę, żeby ludzie czytali to, co piszę, i dawali mi opinie. Dla dziennikarzy, którzy robią to, co ja, Twitter jest miejscem, w którym dzieje się większość. Pomyślałem też o kilku przyzwoitych dowcipach, którymi chciałbym się podzielić.

Ale w miarę upływu tygodni zacząłem przesłuchiwać ten impuls, by podzielić się tym, co było w mojej głowie. Media społecznościowe żywią się niepewnością: widzimy innych ludzi, którzy tweetują swoje zabawne obserwacje, urocze dzieci i wspaniałe zdjęcia z wakacji i chcemy, aby wiedzieli, że my też mamy to wszystko. Ale kiedy o tym pomyślałem, zdałem sobie sprawę, że ludzie, którym tak naprawdę zazdroszczę, to nie są ci, którzy używają mediów społecznościowych, by upiększać swoje życie. To oni w ogóle go nie używają. Co robią ze swoimi dniami, które są tak absorbujące, że nawet nie dbają o to, co dzieje się na Twitterze? Chcę trochę tego.

A co mnie powstrzyma? Mówimy, że media społecznościowe to uzależnienie, ale tak naprawdę to raczej odruch. Mija trochę czasu, zanim impuls wygaśnie, ale nie ma prawdziwego bólu związanego z odstawieniem. Kiedy moje palce z własnej woli przekierowują mnie do mojego kanału na Twitterze, tylko po to, by wywołać stronę logowania, siedzę tam, mrugając przez chwilę, myśląc: Dlaczego to zrobiłem ? Potem kontynuuję swój dzień.

Idąc dalej, prawdopodobnie utrzymam ograniczoną obecność na Twitterze, aby uzyskać najlepszą pracę przed ludźmi. Może nawet napiszę na Twitterze bardzo sporadyczne spostrzeżenie. Ale jako codzienny nawyk skończyłem. Kompromisy są po prostu zbyt przytłaczające. Okazuje się, że rezygnacja z Twittera i mediów społecznościowych ma tylko jeden minus: frustrację wynikającą z tego, że nie jest w stanie powiedzieć wszystkim, o ile lepsze byłoby ich życie, gdyby po prostu się wylogowali.